Musiałem iść na wstępne badania do pracy, więc szukałem kliniki, która ma medycynę pracy. Wpisałem w internecie słowo "poliklinika w Opolu" i na pierwszym miejscu pokazała mi się strona Medremu. Przedzwoniłem na podany na stronie telefon i umówiłem się na wizytę. Byłem umówiony na wczesną godzinę, coś ok. 8:00 - już nie pamiętam dokładnie. Przychodnia ma kiepską lokalizację, ponieważ nie ma blisko żadnego parkingu, jedynie był obok wtedy parking w supermarkecie "Billa", który był płatny. Postanowiłem zostawić samochód na chodniku, na przeciwko polikliniki. Nie miałbym żadnego "ale", jakby nie to, że tam jest bardzo wysoki krawężnik, więc parkowanie w tym miejscu nie jest zbyt wygodne. No cóż, pozostawiłem auto i udałem się do środka kliniki. Wchodząc napotkałem się od razu na schody. Wyszedłem na pierwsze piętro i podszedłem do Informacji. Tam miłe Panie były bardzo zajęte odbieraniem telefonów, rozmawiając o czymś między sobą, ale także zainteresowały się mną i każdym, kto tam podszedł. Udzielili mi informacji i skierowali na wyższe piętro, gdzie się rozliczyłem za badania, które jeszcze nie przeszedłem. Cena jak to cena w prywatnym miejscu - dosyć wysoka: ponad 100zł. Pani wytłumaczyła, że najpierw mam się udać do gabinetu nr 2 (chyba, bo nie pamiętam dokładnie numeru), potem do okulisty i na samym końcu do gabinetu nr 5 albo 6. Schowałem fakturę, którą miałem przynieść do pracy i udałem się znowu na dół - taki mały spacerek przed badaniami. W gabinecie nr 2 była kolejka, ludzie stali na korytarzu "przeszkadzając" lekarkom, które non stop wchodziły i wychodziły z drzwi, które zasłaniała kolejka ludzi. Stojąc na korytarzu mogłam zauważyć, że prawie wszystko widać z tego gabinetu, ponieważ drzwi były otwarte. Każdy pojemniczek z moczem, który mieliśmy przynieść stał na meblach widocznych dla każdego, kto stał w kolejce - trochę dziwny widok. Nadeszła moja kolej i wszedłem do środka, tam Pani bez przywitania kazała mi usiąść i podnieść rękaw. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć miałem już wbitą igłę widząc jak pobiera mi krew. Trwało to bardzo krótko. Pani dała mi jedną kartkę i udałem się do następnego gabinetu. Jeżeli chodzi o wizytę, to z tego co udało mi się wywnioskować i dowiedzieć od innych osób czekających, to kilkanaście ludzi było umówionych na tą samą godzinę, a potem wchodzili do gabinetów po kolei. Więc i nadeszła moja kolej do okulisty, gdzie poważny starszy Pan sprawdził mi błyskawicznie wzrok, przekazał wadę jaką mam i pożegnał. Wychodząc zaczepiła mnie jedna Pani pytając czy wiem, kto teraz ma się udać do środka. Ja z niepewnością odpowiedziałem, że ten który przyszedł po mnie z poprzedniego gabinetu nr 2, ponieważ musimy zachować kolejność - i tak rzeczywiście było. Dobrze, że zapamiętałem kto wychodził przede mną z okulisty, bo inaczej nie wiedziałbym za kim wejść do następnego i ostatniego gabinetu. Czekając na korytarzu, tym razem siedząc sobie wygodnie na krzesełku słyszałem rozmowy między także czekającymi ludźmi o tym, do którego gabinetu mają się udać, czy nr 5 czy nr 6. Ja wiedziałem, że oby dwa gabinety służą podobno do tego samego, więc czekałem aż wyjdzie osoba przede mną i wejdę do tego, który będzie wolny. Podsumowując można od razu zauważyć, że istnieje lekkie zamieszanie jeżeli chodzi o ludzi oczekujących, ponieważ większość nie wie dokładnie do jakiego gabinetu ma się udać. Drugim minusem jest czas oczekiwania - spędziłem tam co najmniej 4 godziny zanim udałem się z powrotem do samochodu. Jeszcze trzeba doliczyć czas oczekiwania na wyniki, po które trzeba się znowu zgłosić do kliniki - na szczęście nie trzeba już czekać w kolejce, tylko udać się do Informacji i tam je wręczają miłe Panie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.