Jak ostatnio wspomniałem sklepy muzyczne są różne. Takie jak Riff – o wysokich standardach, oraz takie z których wychodzi się z niesmakiem w ustach i drażniącą wysypką na duchu.
A co w takich złych sklepach powoduje świąd? Najbardziej niekompetentna obsługa – taka, która nie nadąża za standardami światowymi, która nie dba o jakość i ilość produktów, której nie interesuje znajomość (albo chociaż próba zdobycia) odpowiedniej wiedzy na temat sprzętu muzycznego, która nie zna i nie rozumie potrzeb i oczekiwań współczesnego klienta. Sprzedawca uparty, przekonany niesłusznie o swoim profesjonalizmie, nie robiący nic by przekonać klienta, że warto zawitać do jego sklepu. Sprzedawca w sklepie, którego cały asortyment to jedna (!) perkusja, 3 gitary elektryczne, 2 akustyczne i 2 basowe. Gdyby to wszystko było w cenach, które można uznać za okazyjne – ale nie można! Są zawyżone – te same modele w innych sklepach są tańsze o dobre kilkaset złotych. Sprzedawca, który uważa, że nie można dotknąć ani zobaczyć z bliska towaru zanim się go nie zakupi (na przykład nie pozwala odpakować 1 struny z kompletu by przekonać się czy warto je kupować). Sprzedawca niesympatyczny, zrzędliwy i nie interesujący się klientem. Jedynym cennym skarbem takiego sprzedawcy (w jego mniemaniu) są przestarzałe, nieaktualne wydania czasopism muzycznych i proste poradniki dla początkujących, które on nazywa fachowymi podręcznikami dla profesjonalistów.
Jakie są zalety takiego sprzedawcy? Ano choćby to, że lubi sobie czasem błazeńsko podowcipkować (jeśli oczywiście w ciągu godzin spędzonych sklepie znajdzie na to chęć). Oprócz tego ma on jedyną i niepowtarzalną okazję bez najmniejszego wysiłku dociągnąć sobie do emeryturki – oczywiście bardzo bliskiej. Wreszcie ma on możliwość poszerzenia swoich horyzontów i światopoglądu w dziedzinie muzyki (i pewnie kilku innych przypadkiem też)w nielicznych rozmowach z niezwykle cierpliwą garstką klientów, która ma ochotę podzielić się z nim jakimiś podstawami z wiedzy na temat sprzętów grających.
Z pewnością zastanawiacie się w jakim miejscu taki przodownik pracy przebywa. Komunistyczny blok w niemniej komunistycznej dzielnicy zdecydowanie niekomunistycznego miasta to teoretycznie strzał w dziesiątkę w kwestii lokalizacji sklepu muzycznego. Oczywiście dobry sprzedawca wykorzystałby naturalne walory takiego miejsca i jego swoisty klimat. Niestety zły sprzedawca może jedynie lokację taką zmarnować ubierając ją jedynie w puste straszne ściany i 3 stare szafy, na których leżą sobie zakurzone, niewiele warte, stare gitary.
Ale dość tych ogólników czas przejść do konkretnego przykładu… ale czy aby na pewno chcecie tracić na to czas? W takim razie zamiast wczytywać się w niewyraźny, mglisty obraz mojego opisu – odwiedźcie sklep „Art.- Musica” na os. Centrum B 4 w Nowej Hucie…
A do opuszczenia go z niesmakiem zaprasza…
Jak ostatnio wspomniałem sklepy muzyczne są różne. Takie jak Riff – o wysokich standardach, oraz takie z których wychodzi się z niesmakiem w ustach i drażniącą wysypką na duchu.
A co w takich złych sklepach powoduje świąd? Najbardziej niekompetentna obsługa – taka, która nie nadąża za standardami światowymi, która nie dba o jakość i ilość produktów, której nie interesuje znajomość (albo chociaż próba zdobycia) odpowiedniej wiedzy na temat sprzętu muzycznego, która nie zna i nie rozumie potrzeb i oczekiwań współczesnego klienta. Sprzedawca uparty, przekonany niesłusznie o swoim profesjonalizmie, nie robiący nic by przekonać klienta, że warto zawitać do jego sklepu. Sprzedawca w sklepie, którego cały asortyment to jedna (!) perkusja, 3 gitary elektryczne, 2 akustyczne i 2 basowe. Gdyby to wszystko było w cenach, które można uznać za okazyjne – ale nie można! Są zawyżone – te same modele w innych sklepach są tańsze o dobre kilkaset złotych. Sprzedawca, który uważa, że nie można dotknąć ani zobaczyć z bliska towaru zanim się go nie zakupi (na przykład nie pozwala odpakować 1 struny z kompletu by przekonać się czy warto je kupować). Sprzedawca niesympatyczny, zrzędliwy i nie interesujący się klientem. Jedynym cennym skarbem takiego sprzedawcy (w jego mniemaniu) są przestarzałe, nieaktualne wydania czasopism muzycznych i proste poradniki dla początkujących, które on nazywa fachowymi podręcznikami dla profesjonalistów.
Jakie są zalety takiego sprzedawcy? Ano choćby to, że lubi sobie czasem błazeńsko podowcipkować (jeśli oczywiście w ciągu godzin spędzonych sklepie znajdzie na to chęć). Oprócz tego ma on jedyną i niepowtarzalną okazję bez najmniejszego wysiłku dociągnąć sobie do emeryturki – oczywiście bardzo bliskiej. Wreszcie ma on możliwość poszerzenia swoich horyzontów i światopoglądu w dziedzinie muzyki (i pewnie kilku innych przypadkiem też)w nielicznych rozmowach z niezwykle cierpliwą garstką klientów, która ma ochotę podzielić się z nim jakimiś podstawami z wiedzy na temat sprzętów grających.
Z pewnością zastanawiacie się w jakim miejscu taki przodownik pracy przebywa. Komunistyczny blok w niemniej komunistycznej dzielnicy zdecydowanie niekomunistycznego miasta to teoretycznie strzał w dziesiątkę w kwestii lokalizacji sklepu muzycznego. Oczywiście dobry sprzedawca wykorzystałby naturalne walory takiego miejsca i jego swoisty klimat. Niestety zły sprzedawca może jedynie lokację taką zmarnować ubierając ją jedynie w puste straszne ściany i 3 stare szafy, na których leżą sobie zakurzone, niewiele warte, stare gitary.
Ale dość tych ogólników czas przejść do konkretnego przykładu… ale czy aby na pewno chcecie tracić na to czas? W takim razie zamiast wczytywać się w niewyraźny, mglisty obraz mojego opisu – odwiedźcie sklep „Art.- Musica” na os. Centrum B 4 w Nowej Hucie…
A do opuszczenia go z niesmakiem zaprasza…
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.