Będąc pod koniec lutego w Urzędzie Dzielnicy Ochota zostałem pogardliwie potraktowany przez pracownicę Biura Obsługi Klienta. W związku z tym faktem napisałem e-mail ze skargą do kierowniczki Urzędu. Po dwóch tygodniach dostałem odpowiedź, która nie w pełni mnie satysfakcjonowała. Ponieważ była zbyt ogólnikowa i "nijaka" napisałem raz jeszcze. Tym razem już po paru dniach otrzymałem wyjaśnienie. Było ono bardzo rzeczowe, obiektywne i bez emocji. Same konkrety i fakty. Bardzo się ucieszyłem z faktu, że moje zażalenie zostało poważnie potraktowane i rzetelnie wyjaśnione. Żal po ostatniej wizycie w Urzędzie minął i wspólnie z kierowniczką doszliśmy do wniosku, że był to tylko incydent. Pełen szacunek i podziw dla Pani Kierowniczki Urzędu.
Jak każdy co roku muszę płacić podatki. Ponieważ muszę też płacić podatek gruntowy i od nieruchomości udałem się do Urzędu Dzielnicy Ochota. Znajduje się on w bardzo dobrze widocznym miejscu, są ogólnodostępne miejsca parkingowe (płatne) także wydzielone dla osób niepełnosprawnych. Budynek jest odnowiony i jest wizytówką dzielnicy. Po wejściu do środka przedstawiłem swoją sprawę w "okienku" Informacja. Pan skierował mnie do miejsca, gdzie stał "biletomat". Wybrałem swoją "opcję" i usiadłem na krześle. Po 8 minutach przyszła kolej na mój numerek. Usiadłem przy stanowisku "Architektura". Na moje powitanie, młoda Pani (Renata T.) nie odpowiedziała tylko poprosiła abym opuścił swoje miejsce. Spytałem dlaczego (przecież wyświetlił się mój numerek)? Pani stwierdziła, że teraz ma być ktoś inny bo długo czeka a to że nie ma numerka to nie ma znaczenia. Zaprotestowałem (w jakim celu są zatem numerki) i zostałem na swoim miejscu. Pani postanowiła za wszelką cenę się mnie pozbyć. Nie znając mojej sprawy spytała czy wypełniłem odpowiedni druk bo jak nie to i tak nic nie załatwię. Nie zrażony tym wszystkim przystąpiłem do prezentacji swojej sprawy pokazując dokumenty z przed roku na które nie dostałem odpowiedzi. Pani Renata cały czas mi przerywała a gdy zaprotestowałem przeciw takiemu zachowaniu zaproponowała: "Niech Pan ochłonie, weźmie parę głębokich oddechów bo Panu się coś stanie." Moje tłumaczenia, że źle jestem traktowany i żeby pozwoliła mi się wypowiedzieć kwitowane były radą "Niech Pan ochłonie, weźmie parę głębokich oddechów bo Panu się coś stanie." Gdy zacząłem spisywać dane tej osoby, trochę się uspokoiła ale dalej była niemiła. Twierdziła, że ona nie posiada takiego dokumentu w komputerze, nie była zainteresowana obejrzeniem mojej kopii na której widniała pieczątka urzędu o przyjęciu mojego pisma. Udałem się bezpośrednio do odpowiedniego działu i tam w ciągu 10 minut, grzecznie i rzeczowo wyjaśniono mi moje wątpliwości i przeproszono za brak odpowiedzi. Obiecano, że w ciągu 10 dni otrzymam wszystko listem poleconym. Płacąc w kasie podatki też zetknąłem się z życzliwością i pomocą. Mimo wszystko wychodziłem z urzędu zadowolony z załatwienia swoich spraw.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.