Rewelacyjnie. Na minus: personel, wiedza i doradztwo, sprawność obsługi, oferta i cena, wygląd miejsca obsługi.

Zgłaszana przeze mnie obserwacja dotyczy nowego kina, które funkcjonuje od niedawna w Lublinie. Konkretnie obserwacja tyczy się Kina 5D Extreme. Mieści się ono na I piętrze w galerii handlowej przy hipermarkecie E. Leclerc w Lublinie przy ul. Turystycznej. Dojście do kina jest dobrze oznakowane i łatwo tam trafić. Kino jest dość niewielkie bo mieści około 20-25 widzów. Seanse filmowe trwają jedynie około 20 minut, a bilet normalny kosztuje 14 zł. To trochę dużo jak za tak krótki czas wyświetlanego filmu. Zarówno okolice kasy jak i też sala kinowa były czyste i zadbane. Kino mimo, że wyświetlane filmy są krótkie to jednak daje bardzo fajne i pozytywne wrażenia. Oglądając film czujemy się jakbyśmy byli jednym z bohaterów filmu. Do tego nie jest to zwykłe 3D, ale mamy jeszcze do tego wentylatory udające wiatr, pod fotelami są rurki z których tez potrafi a to prysnąć para, A to tez potrafi chlapnąć wodą z fotela przed nami. Naprawdę polecam, fajna frajda. Obsługa również bardzo miła i uprzejma.

No i postanowiłam zobaczyć i poczuć film inaczej bardziej dosłownie. Poszliśmy do kina które daje możliwość poczucia różnych efekty. Powiem tak film trwał trochę z krótko tj. 20 min ale efekt całkiem fajny jak trzęsły się krzesła i miało się odczucie jak szczury biegają międzu nogami. Jest to fajna rozrywka warta odwiedzenia ale nie często bo już wiadomo co cię czeka. Film mógłbyć bardziej realny

Była to moja pierwsza wizyta w kinie 5D. Po wejściu do pomieszczenia zaobserwowałam, iż jest ono czyste i schludne. Po podejściu do kasy Panie tam pracujące powitały mnie z uśmiechem i poinformowały jaki jest repertuar danego dnia. Po szczegółowych informacjach wybrałam film i po kilku minutach znalazłam się już na sali. Wrażenia jak najbardziej pozytywne jedynym minusem jest to, że repertuar jest bardzo okrojony i skupia się jedynie na filmach animowanych. Cena bardzo atrakcyjna.

Pomysł pójścia do kina 5D pojawił się ze strony mojej narzeczonej jakiś czas temu. Oczywiście kiedy pojawił się kupon zniżkowy nie mogłem jej odmówić. 9 zł to nieduże pieniądze, a rozrywka wydawała się całkiem ciekawa. Samo "kino" znajduje się w Centrum Handlowym Turzyn na 1 piętrze. Oszklone szyby pozaklejane są mało estetycznie plakatami "filmów" puszczanych co 20 minut. Same filmy są bardzo krótkie - do 20 minut, a większość ledwo przekracza 10. My poszliśmy na "4:13 do Katowic", który był jedynym obrazem dla dojrzalszych widzów. Reszta to naprawdę infantylne, wtórne i jakby na siłę robione produkcje, co widać bo żenujących trailerach, które można obejrzeć na stronie internetowej kina. Filmów jest mało i gdyby nie "4:13 do Katowic" w ogóle nie byłoby na co pójść. Na wstępie powitał nas pan za ladą - schludnie ubrany, uśmiechnięty. Jak na ekspedienta zachowywał się trochę nonszalancko. Bilet otrzymaliśmy jeden, zamiast dwóch, w dodatku urwany nierówno i z byle jakim miejscem wpisanym na odwrocie, bo jak pan stwierdził możemy sobie siąść gdzie chcemy, bo i tak ludzi będzie tylko dwoje. Weszliśmy z opóźnieniem, a i tak okazało się że nie na tę godzinę co trzeba bo są ponad 20 minutowe opóźnienia. Kompletny brak profesjonalizmu! Samo wejście do jedynej sali - jak do bunkra, albo do łazienki w centrum handlowym. Kolory wszędzie blade, niemiłe dla oka. W samej sali jest mniej niż 30 miejsc. Film okazał się nudny - sensacja to tam była chyba tylko w nazwie. Ot taka historia z namysłem nad samosądem jaki może sprawić ojciec zgwałconej córki jej oprawcy, w dodatku było wiele nieścisłości i niekonsekwencji w fabule. Efekty specjalne, które mają być główną atrakcją nie zachwycają. Sam obraz jest naprawdę ładny - trójwymiar w pełnej krasie. Jednak bańki mydlane i błyski na przedstawianej imprezie śmieszą - nie bawią. Wstrząsy, gdy jedzie się pociągiem, pojawiają się z parosekundowym opóźnieniem. Nawiew na twarz nie dość, że pojawia się w bezsensownych momentach, to jeszcze jedna z dmuchaw miała chyba problemy z łożyskiem bo rzęziła jak trzydziestoletni trabant. Zapach, który miał się pojawiać, był ledwo wyczuwalny i z niczym, co na ekranie się pojawiało, zupełnie się nie kojarzył. Pryskająca w twarz woda, kiedy w bohater zabija nożem oprawcę córki trafiając go prosto w twarz, to już w ogóle przesada. Ogólnie bardzo słabo. Wyszedłem z poczuciem zmarnowanych 20 minut i na pewno nigdy więcej do takiego miejsca się nie wybiorę, chyba że z dziećmi na jedną z tych infantylnych produkcji, które dumnie prezentują się na plakatach przed wejściem (chociaż nie wiem czy nawet w szlachetnym celu dania dzieciom rozrywki dałbym się tam jeszcze zaciągnąć).

Obsługa ma duże mniemanie o sobie i nie jest pomocna dla klienta. Przy płatności za bilety i podaniu karty chłopak, który obsługiwał wykrzykną nieprzyjemnym tonem głosu: "Tylko gotówka!" Na pytanie: "Dlaczego?" odburknął: "Nie mamy terminala!" Jakby wszyscy mieli obowiązek wiedzieć jakie formy płatności u nich obowiązują... Zresztą tą informację powinno się przekazać dużo milszym tonem głosu... a nie traktując klienta jak intruza! Z kolei przed wejściem na seans nikt nie użył słowa "Zapraszam" przed rozpoczęciem sprawdzania biletów, a tego chyba by wymagała kultura osobista. Cała obsługa odbywa się bez słów, bezosobowo traktując klientów. Mimo tego, że jest to jedyne kino tego typu w Gdańsku, to kultura osobista wymagałaby aby klientów traktować jak ludzi, a nie jak maszynki do robienia pieniędzy...