Około godziny 16:20 weszłam do sklepu obuwniczego CCC w Galerii "Zdrój", w Jastrzębiu Zdroju. Nie zostałam powitana, moje wejście właściwie nie zostało zauważone przez dwie Panie stojące za kasą. Jedna z nich - wysoka brunetka o kręconych, rozpuszczonych włosach do ramion, około 30 lat, 173 cm wzrostu - nosiła plakietkę z napisem "kierownik sklepu", druga natomiast - około 20 lat, 165 cm wzrostu szatynka - miała włosy związane w koński ogon i nosiła firmową, fioletową koszulkę. Był to cały personel jaki tego dnia znajdował się w sklepie. Między regałami przechadzało się 7 klientów. Sam wygląd sklepu wywarł na mnie pozytywne wrażenie: buty były poukładane, ładnie wyeksponowane a ceny dość przystępne. Ogólnie panował porządek. Obsługa jednak pochłonięta była rozmową nie wykazując chęci nawiązania kontaktu z jakimkolwiek klientem. Zaczęłam więc w celu zwrócenia na siebie uwagi poszukiwać pożądanego rozmiaru obuwia w miejscu, gdzie byłam dobrze widoczna dla Pań sprzedawczyń. Jedna z nich ruszyła w moją stronę lecz wbrew mym wszelkim nadziejom oddaliła się w kierunku regałów aby układać pudełka. W końcu postanowiłam poprosić o pomoc. Podeszłam więc do Pani w firmowej koszulce z butem, którym byłam zainteresowana, przeprosiłam i zapytałam czy jest rozmiar 40. Pani podeszła do regału, bez wahania wyjęła interesującą mnie parę po czym fachowo wyjęła z butów papierki i wszelkie usztywniacze zanim podała mi je do przymierzenia. Korzystając z okazji, że mogę pozytywnie ocenić jej fachowość zapytałam z jakiego materiału są owe buty wykonane. I zawiodłam się niezwykle kiedy Pani o botkach wykonanych z materiału tekstylnego o czym wyraźnie informował piktogram powiedziała mi, iż "jest to nubuk... A właściwie zamsz". Podziękowałam więc Pani za pomoc i przymierzyłam obuwie. Dziś nie sfinalizowałam jednak zakupu uznając, że poczekam do czasu kiedy będę miała większy wybór wśród jesiennych butów. Wychodząc ze sklepu nie usłyszałam "do widzenia".