Galon

(0.50)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Z konieczności zatankowałem...
Z konieczności zatankowałem paliwo na mieszczącej się tuż obok międzyrzeckiej obwodnicy mini stacji paliw. Totalna porażka. Teren zaśmiecony, dystrybutory brudne. Zatankowałem paliwo. Udałem się do sklepiku w celu uregulowania należności. Był zamknięty. Pan z obsługi tankował gaz. Potem zdążył jeszcze pogadać ze znajomym i po ponad 5 minutach - bez słowa powitania - otworzył swoją siedzibę. Zapłaciłem za paliwo. Obsługujący pan, o pączkowatej twarzy z czarnymi zaczesanymi na bok tłustymi włosami, rzucił resztą (2 x 5 zł). Jedna moneta spadła z lady, ale pan kasjer nic sobie z tego nie robił. Najnormalniej otworzył puszkę z napojem i rozpoczął konsumpcję. Zwykły prosty gbur. Ceny paliw porównywalne z sąsiadującą stacją Statoil. Jedynie "napęd" o grosz tańszy. Ale... Po przejechaniu kilku kilometrów - czytaj - spaleniu resztek starego paliwa - samochód zaczął się dusić. Tak więc drodzy kierowcy - omijajcie szerokim łukiem tę zapyziałą stacyjkę. Niedługo zawita zima, to jak obsługujący mnie pan przerzuci kilkanaście ton śniegu, to może chociaż troszkę spokornieje. Bo jak na razie zadania typu: tankowanie gazu i przyjmowanie należności od klientów zdecydowanie go przerastają.

Reds

07.11.2011

Placówka

Międzyrzec Podlaski, Wysokie

Nie zgadzam się (0)

Galon

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Galon?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Z konieczności zatankowałem...
Z konieczności zatankowałem paliwo na mieszczącej się tuż obok międzyrzeckiej obwodnicy mini stacji paliw. Totalna porażka. Teren zaśmiecony, dystrybutory brudne. Zatankowałem paliwo. Udałem się do sklepiku w celu uregulowania należności. Był zamknięty. Pan z obsługi tankował gaz. Potem zdążył jeszcze pogadać ze znajomym i po ponad 5 minutach - bez słowa powitania - otworzył swoją siedzibę. Zapłaciłem za paliwo. Obsługujący pan, o pączkowatej twarzy z czarnymi zaczesanymi na bok tłustymi włosami, rzucił resztą (2 x 5 zł). Jedna moneta spadła z lady, ale pan kasjer nic sobie z tego nie robił. Najnormalniej otworzył puszkę z napojem i rozpoczął konsumpcję. Zwykły prosty gbur. Ceny paliw porównywalne z sąsiadującą stacją Statoil. Jedynie "napęd" o grosz tańszy. Ale... Po przejechaniu kilku kilometrów - czytaj - spaleniu resztek starego paliwa - samochód zaczął się dusić. Tak więc drodzy kierowcy - omijajcie szerokim łukiem tę zapyziałą stacyjkę. Niedługo zawita zima, to jak obsługujący mnie pan przerzuci kilkanaście ton śniegu, to może chociaż troszkę spokornieje. Bo jak na razie zadania typu: tankowanie gazu i przyjmowanie należności od klientów zdecydowanie go przerastają.