Po zwiedzeniu muzeum Auschwitz Birkenau postanowiliśmy coś zjeść. W drodze do samochodu wstąpiliśmy akurat do tej, nie innej restauracji. Lokal sporej wielkości z licznymi stolikami i krzesełkami. Nie było ani jednego klienta, usiedliśmy przy jednym ze stolików i czekamy. Z boku baru za częściowo odsłoniętą kotarą jakaś dziewczyna prasowała firany lub zasłony. Po chwili zaczęłam się rozglądać i zwróciłam się z głośnym pytaniem do młodego mężczyzny, który pojawił się za barem: podejdzie ktoś czy jest tu samoobsługa? Samoobsługa – usłyszałam. A jakieś menu? – pytam; karty tutaj na stoliku leżą – powiedział, wskazując palcem. Nawet za niesławnych czasów PRL-u tak klientów nie traktowano. Wstyd, tym bardziej że w tym mieście pojawia się wielu cudzoziemców z racji muzeum holokaustu. Mąż poszedł i przyniósł kartę dań. Trzeba przyznać ofert dość bogata i ceny przystępne. Gdy zdecydowaliśmy co wziąć podeszliśmy do baru: 2 x rosół 4,00 zł/porcja, pierogi ruskie 9,90 zł/porcja, schabowy z surówkami 11,00 zł/porcja. Obsługująca dziewczyna drobnej budowy nie wyglądała jak pracownik tego typu placówki – czarna, wypłowiała koszulka, ciemne spodnie, niezbyt a nawet wcale elegancko. Czekając przy stoliku na zamówienie dało się zauważyć niezbyt czystą posadzkę – okruchy, przyschnięte ślady po butach i plamy. Stoliki przykryte obrusami i serwetami, nie wiem czy to naturalna barwa jakby przybrudzenia czy przybrudzona serweta w kolorze zielonym. Po ok. 10 minutach usłyszeliśmy - rosół! Więc sobie przynieśliśmy, podobnie było z pozostałymi Danaami. Jedyne co na pochwałę zasługuje to jakość rosołu – był pyszny, a może byliśmy tak głodni, że było to złudzenie, pozostałe dania też jak na jakość – bez zarzutów, jakość przerosła cenę. I tylko tyle dobrego.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.