Szkoda, że wszystkie drobiazgi należy załatwiać przy innym stanowisku. Każdorazowo czekając aż pani z akwarium zauważy biednego petenta. Przy zapytaniu o numer stanowiska (bo na jednych drzwiach widnieją trzy), dostaje się niezłe wiadro zimnej wody, żeby czytać dokładniej. Hm. Więc każdy czyta dokładnie i nie wie, gdzie ma pójść, bo kartki wywieszone przy suficie są raczej mało wymowne. Same panie urzędniczki - zależy od dnia. Czasem prawie miłe, częściej humorzaste, że bez kija nie podchodź. I to traktowanie wszystkich, jakby każdy miał wykształcenie zawodowe i trzeba wszystko tłumaczyć 20 razy. Że o odbieraniu telefonów i prowadzeniu kilkunastominutowych rozmów podczas obsługi petenta nie wspomnę... Raczej mało eleganckie. No ale - przecież bezrobotni to gorsi ludzie w mniemaniu tych pań. Oby nigdy nie stanęły po drugiej stronie
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.