Kawiarnia odkryta została przypadkiem, bo w tej, do której się wybierałyśmy nie było miejsc. Lokal mieści się na ulicy Zydowskiej, ma bardzo fajny, wewnętrzny ogródek, w którym siedziałyśmy. Przykryty wielkim, jasnym kolorowym parasolem, dużo kwiatów, drewniane meble, kocyki jakby się zrobiło zimno – bardzo przyjemny wystrój. Na obsługę trzeba było dość długo momentami czekać (widziałam tylko jedną kelnerkę), ale była ona bardzo sympatyczna, uśmiechnięta, potrafiła doradzić, pomóc w wyborze. Niesłychanie pozytywna osoba. Ceny kształtują się na średnim poziomie, wybór w menu jest bardzo duży – nie tylko słodkości, ale i coś na słono (makarony, sałaty). Jadłam tartę a truskawkami, a moja koleżanka sałatę z 3 rodzajami sera – jedno i drugie było pyszne, a porcje całkiem duże. W ofercie mają również ciekawe napoje alkoholowe np. piwo arbuzowe.

Zdecydowanie byłam fanką tej knajpy, ale niestety byłam... na jakiś czas biorę z nią na pewno rozwód. Sobotni wieczór chciałam gdzieś posiedzieć, z chłopakiem w miłej i przyjemnej atmosferze, przy dobrym deserku. Padło na Stary Młynek... Wystrój jest bardzo klimatyczny, dużo wolnego miejsca, ściszona muzyka pozwala na swobodne rozmowy. Dodatkowa dobra lokalizacja przy Starym Rynku. Do naszego stolika od razu podeszła kelnerka, szybko się zdecydowaliśmy, a potem czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy aż ktoś przyjmie nasze zamówienie. Gdyby nie leniwa atmosfera i spory zapas wolnego czasu na pewno bym wyszła, ale tym razem dałam im szansę. Zamówiliśmy wino i "wiśniotkę". Na realizację zamówienia nie czekaliśmy już całe szczęście długo... Ale się rozczarowaliśmy... Wino owszem było bardzo dobre, ale ciasto? Za dość duże pieniądze dostaliśmy maleńki kawałek zwykłego kruchego ciasta, z paroma wiśniami i zbyt małą gałką lodów. Pamiętam, że kiedyś ceny owszem nie byłe niskie, ale porcje ogromne, a desery przepyszne. Mieliśmy pecha? Nie wiem, ale nie zamierzam póki co szybko tam wrócić.

Do wejścia do Starego Młynka zachęcił mnie wygląd zewnętrzny kawiarni. W środku okazało się, że jest jeszcze lepiej - stylizacja bardzo ciekawa i oryginalna zachęcała ciepłem kolorów i pomysłowością. Zostałam tam miło przywitana przez obsługę, a po chwili otrzymałam bogate menu. Naprawdę było z czego wybierać, ale raczej nie trafiałam najlepiej - herbata po prostu mi nie smakowała, co nie zmienia faktu, że była ładnie podana. Jedynie kelnerka machała mi spodkami przed nosem, ale można to zrzucić na brak wystarczającej ilości miejsca do obsługi. Toaleta lokalu (która podobno zawsze najbardziej o nim świadczy) również zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie - było czysto i pachnąco.