Do salonu fryzjerskiego "Bernardetta" chodzę do manikiurzystki. Przy wejściu stoi kanapa, na której zwykle oczekują klientki na swoją kolej.
Tym razem kanapę zajmowała jedna z fryzjerek (w salonie nie było klientek), która w pozycji półleżącej, z nogą założoną na nogę, wysyłała SMSy. Po moim wejściu nie wstała, jedynie przesunęła się o kilka centymetrów, aby zwolnić kawałek miejsca na kanapie. Nie wyglądało to estetycznie, ani zachęcająco dla klientów.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.