W tym roku przebywałam w szpitalu uzdrowiskowym w Kołobrzegu w sanatorium "Kombatant" i właśnie tam dowiedziałam się co to jest "dyskryminacja rasowa".Nadmieniam ,że korzystałam z pobytu refundowanego przez NFZ ,czyli byłam podgatunkiem,następnie byli pacjenci płatni i Niemcy. Sanatorium ma świetną lokalizację ,gdyż główne wejście znajduje się przy deptaku,a tylne prosto na park oddzielający morze od lądu.Cisza ,spokój,czysto i estetycznie w całej okolicy.Wewnątrz już nieco gorzej ,ponieważ zakwaterowanych jest ponad pięćuset pacjentów,przeważnie starszych o średniej wieku 70 lat i z racji wieku bardzo wymagających np.pani pełnopłatna zgłosiła się do recepcji i zażądała kategorycznie ,aby jej zmienić lokatorkę,gdyż nie po to płaciła za pobyt,żeby teraz mieć pokój z osobą z NFZ.Nie wiem czy jej zmieniono,ale sam fakt wydał mi się nieco nie z tego świata. Podziwiam pracowników recepcji,chodzący spokój , uśmiech na twarzach i chęć służenia pomocą,estetyczne ubrania i identyfikatory.Budynek z zewnątrz wygląda najmniej ciekawie z całego Kołobrzegu ,ale za to na 12 piętrze jest super nowoczesna kawiarnia widokowa "Widokówka" z przepięknym tarasem.Polecam! Do dyspozycji pacjentów jest 11 pięter i im wyżej, tym lepsze wyposażenie i wygląd (podobno trwa remont i po ukończeniu wszystkie piętra mają wyglądać podobnie...hm),a co za tym idzie NFZ mieszka na dole ,od szóstego wzwyż to komfort więc mieszkają "pełnopłatni" i Niemcy. Nie potrafię zrozumieć dlaczego w nawet najbardziej błahych sprawach robi się różnicę między NFZ ,a innymi.Przykładowo płatni mają biały papier toaletowy, nie płacą za telewizor ,mogą korzystać ze stołu szwedzkiego świetnie wyposażonego,mają lodówki w pokojach,pokoje są dwuosobowe,a NFZ szary papier,65 zł za telewizor,wydzielone bardzo skromne, choć smaczne, racje żywnościowe,bez lodówek i po trzy osoby w małym pokoju.Ważne ,że każdy pokój ma balkon.Przy każdym pytaniu skierowanym do obsługi ,pierwszym pytaniem było:czy pani jest z NFZ? Miałam wrażenie ,że idąc do sklepu po zwykłą rzecz pani ekspedientka zada mi to samo pytanie:(( Opieka lekarska w normie,ale pamiętam ciągłe kolejki,jakby nie można było tego ustawić godzinami,ale no cóż pielęgniarki " udzielne księżne" musiałyby się natrudzić.Kiedyś zasłabłam po zabiegu i źle się czułam,pani pielęgniarka dopiero na moją prośbę zmierzyła mi ciśnienie,ale poniewą było 120/70 więc nic mi nie jest (miałam wrażenie ,że symuluję,może?)Obsługa na stołówce bardzo miła i kompetentna ,zawsze można było liczyć na pomoc przy zamianach posiłków itp.Najgorzej wspominam panie z planowania zabiegów.Kiedy otrzymałam kartę zabiegów okazało się ,że borowiny (błoto) mam np.8.30 ,a śniadanie 9.00,gdzie zabieg jest w budynku oddalonym o 10 minut i trwa 20 minut ,a trzeba po nim leżeć przynajmniej 30 minut ,nie mówiąc o umyciu,więc musiałabym być supermenem ,żeby dotrzeć.Pierwsze pytanie jako padło ze strony pani z planowania, to czy jestem z NFZ? A później, to komputer ustawia zabiegi i najlepiej gdybym sobie jakoś poradziła ,bo one mają problem,a wogóle to jest sanatorium ,a nie wczasy ( tak jakbym chciała pożyczyć leżak).Zrobiłam tak ,że koleżanka przynosiła mi śniadanie do pokoju,no cóż trzeba sobie radzić w tych trudnych czasach.Zaczerpnęłam informacji w NFZ i okazało się ,że płacą za pacjentów wg stawek ogólnych ,więc skąd ten podział.Mimo,że pobyt poza tym był bardzo miły ,to pozostał mały niesmak.
W tym roku przebywałam w szpitalu uzdrowiskowym w Kołobrzegu w sanatorium "Kombatant" i właśnie tam dowiedziałam się co to jest "dyskryminacja rasowa".Nadmieniam ,że korzystałam z pobytu refundowanego przez NFZ ,czyli byłam podgatunkiem,następnie byli pacjenci płatni i Niemcy. Sanatorium ma świetną lokalizację ,gdyż główne wejście znajduje się przy deptaku,a tylne prosto na park oddzielający morze od lądu.Cisza ,spokój,czysto i estetycznie w całej okolicy.Wewnątrz już nieco gorzej ,ponieważ zakwaterowanych jest ponad pięćuset pacjentów,przeważnie starszych o średniej wieku 70 lat i z racji wieku bardzo wymagających np.pani pełnopłatna zgłosiła się do recepcji i zażądała kategorycznie ,aby jej zmienić lokatorkę,gdyż nie po to płaciła za pobyt,żeby teraz mieć pokój z osobą z NFZ.Nie wiem czy jej zmieniono,ale sam fakt wydał mi się nieco nie z tego świata. Podziwiam pracowników recepcji,chodzący spokój , uśmiech na twarzach i chęć służenia pomocą,estetyczne ubrania i identyfikatory.Budynek z zewnątrz wygląda najmniej ciekawie z całego Kołobrzegu ,ale za to na 12 piętrze jest super nowoczesna kawiarnia widokowa "Widokówka" z przepięknym tarasem.Polecam! Do dyspozycji pacjentów jest 11 pięter i im wyżej, tym lepsze wyposażenie i wygląd (podobno trwa remont i po ukończeniu wszystkie piętra mają wyglądać podobnie...hm),a co za tym idzie NFZ mieszka na dole ,od szóstego wzwyż to komfort więc mieszkają "pełnopłatni" i Niemcy. Nie potrafię zrozumieć dlaczego w nawet najbardziej błahych sprawach robi się różnicę między NFZ ,a innymi.Przykładowo płatni mają biały papier toaletowy, nie płacą za telewizor ,mogą korzystać ze stołu szwedzkiego świetnie wyposażonego,mają lodówki w pokojach,pokoje są dwuosobowe,a NFZ szary papier,65 zł za telewizor,wydzielone bardzo skromne, choć smaczne, racje żywnościowe,bez lodówek i po trzy osoby w małym pokoju.Ważne ,że każdy pokój ma balkon.Przy każdym pytaniu skierowanym do obsługi ,pierwszym pytaniem było:czy pani jest z NFZ? Miałam wrażenie ,że idąc do sklepu po zwykłą rzecz pani ekspedientka zada mi to samo pytanie:(( Opieka lekarska w normie,ale pamiętam ciągłe kolejki,jakby nie można było tego ustawić godzinami,ale no cóż pielęgniarki " udzielne księżne" musiałyby się natrudzić.Kiedyś zasłabłam po zabiegu i źle się czułam,pani pielęgniarka dopiero na moją prośbę zmierzyła mi ciśnienie,ale poniewą było 120/70 więc nic mi nie jest (miałam wrażenie ,że symuluję,może?)Obsługa na stołówce bardzo miła i kompetentna ,zawsze można było liczyć na pomoc przy zamianach posiłków itp.Najgorzej wspominam panie z planowania zabiegów.Kiedy otrzymałam kartę zabiegów okazało się ,że borowiny (błoto) mam np.8.30 ,a śniadanie 9.00,gdzie zabieg jest w budynku oddalonym o 10 minut i trwa 20 minut ,a trzeba po nim leżeć przynajmniej 30 minut ,nie mówiąc o umyciu,więc musiałabym być supermenem ,żeby dotrzeć.Pierwsze pytanie jako padło ze strony pani z planowania, to czy jestem z NFZ? A później, to komputer ustawia zabiegi i najlepiej gdybym sobie jakoś poradziła ,bo one mają problem,a wogóle to jest sanatorium ,a nie wczasy ( tak jakbym chciała pożyczyć leżak).Zrobiłam tak ,że koleżanka przynosiła mi śniadanie do pokoju,no cóż trzeba sobie radzić w tych trudnych czasach.Zaczerpnęłam informacji w NFZ i okazało się ,że płacą za pacjentów wg stawek ogólnych ,więc skąd ten podział.Mimo,że pobyt poza tym był bardzo miły ,to pozostał mały niesmak.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.