Udałam się do Urzędu Pracy w celu podpisania się jako bezrobotna i pobranie zaświadczenia. Jak zwykle nie zostałam rozczarowana. Urząd zmienił miejsce lokalizacji- teraz jest jeszcze gorzej. Ciasno, ludzie jeden przy drugim czekają w kolejce, tym którym udało się zająć miejsce siedzące można by rzec iż mają sporo szczęścia. Jest tylko jedna mała klitka-poczekalnia gdzie wszyscy czekają do podpisu, do zaświadczeń i rejestracji itd. W dawnym Urzędzie Pracy były przynajmniej piętra z poczekalniami do załatwienia danej sprawy. Tu ludzie wręcz duszą się, pchają jeden na drugiego. Po prostu tłok i zamieszanie. Panie urzędniczki jak zwykle bez pośpiechu z ociąganiem obsługują ludzi. Druga połowa urzędniczek krząta się po i tak ciasnym już korytarzu. Chcąc wybrać się do tego Urzędu Pracy należy przeznaczyć na to cały dzień. Wychodzisz rano, wracasz popołudniu. Przede mną do podpisu czekały 3 osoby. Każda wchodziła co najwyżej do 10 min. Ja czekałam ponad 2 godz. Co więc robiły panie urzędniczki kiedy nikogo nie było przy ich biurku tyle czasu? Kiedy już przyszła moja kolej, nie zostałam w żaden sposób przywitana, pani spojrzała z pod okularów, kazała usiąść a jej wyraz twarzy był jakby za karę tam pracowała. Można by było pisać jeszcze sporo na ten temat. Podsumowując- każda jedna osoba pochodząca z Tarnobrzega pewnie powiedziałaby to samo: na myśl o załatwianiu spraw w Tarnobrzeskim Urzędzie Pracy przewracają mi się wnętrzności.