Z zażenowaniem obejrzałem w telewizji publicznej pierwszy koncert tegorocznego festiwalu piosenki w Opolu. Koncert pod nazwą "Szalone lata sześćdziesiąte" zapowiadany był jako hit wieczoru, tymczasem w mojej opinii był bardzo nijaki, nieudany. Nie pomogło, że koncert prowadził Wojciech Mann ze swoim synem, bo jego dowcipy juz po prostu nie śmieszą, a marynarka wyglądała na nim więcej niż strasznie, nie mówiąc już o czerwonych sponiach. Obciach na całego! Sam koncert zepsuty przez wykonawców, którzy wspaniałe dawne szlagiery i przeboje zaśpiewali po swojemu, czyli źle! Dalekie to nie tylko od oryginału, ale po prostu żenujące. Na nic zatem blichtr świateł na scenie i gimnastyka operatorów kamer, by koncert pokazać, jak najlepiej, bo najbardziej nawalili wykonawcy, którzy nie potrafili się znaleźć w tańcu i śpiewaniu naprawdę fajnych piosenek. Zniechęceony tym koncertem otwarcia, dalszego opolskiego śpiewania nie oglądałem.
Z zażenowaniem obejrzałem w telewizji publicznej pierwszy koncert tegorocznego festiwalu piosenki w Opolu. Koncert pod nazwą "Szalone lata sześćdziesiąte" zapowiadany był jako hit wieczoru, tymczasem w mojej opinii był bardzo nijaki, nieudany. Nie pomogło, że koncert prowadził Wojciech Mann ze swoim synem, bo jego dowcipy juz po prostu nie śmieszą, a marynarka wyglądała na nim więcej niż strasznie, nie mówiąc już o czerwonych sponiach. Obciach na całego! Sam koncert zepsuty przez wykonawców, którzy wspaniałe dawne szlagiery i przeboje zaśpiewali po swojemu, czyli źle! Dalekie to nie tylko od oryginału, ale po prostu żenujące. Na nic zatem blichtr świateł na scenie i gimnastyka operatorów kamer, by koncert pokazać, jak najlepiej, bo najbardziej nawalili wykonawcy, którzy nie potrafili się znaleźć w tańcu i śpiewaniu naprawdę fajnych piosenek. Zniechęceony tym koncertem otwarcia, dalszego opolskiego śpiewania nie oglądałem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.