Mój mąż została zaatakowany, przez jakiegoś chuligana gazem w twarz i ręce przyszedł do domu i próbował to zmyć woda. Jednak się nie dało i postanowiliśmy pojechać do szpitala, żeby tam coś poradzili na to pieczenie i zaczerwienioną skórę. Ponieważ była to dość późna pora to tylko jedna osoba była przed nami. Gdy jest nasza kolej mąż podchodzi to recepcji i mówi o co chodzi. Recepcjonistka, prosi go o dowód. Dostaje go i mówi, że trzeba poczekać na lekarza. Kiedy przyszedł lekarz, podyktował recepcjonistce dane z dowodu męża zaprosił, męża do gabinetu, po około 2 minutach mąż wyszedł razem z lekarzem i lekarz powiedział do mnie, że możemy jechać do domu bo te oparzenia od gazu trzeba woda przemywać. Nie dał mu nic nawet penthanolu na oparzenia po prostu nas zbył. Wyszliśmy i stamtąd pojechaliśmy do apteki po coś na oparzenia bo w szpitalu zupełnie nam nie pomogli.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.