Usiadłyśmy w jednym pubie na Rynku i czekałyśmy na kelnera. Ten krzątał sie przy kasie, ale nic nie wskazywało na to, by pojawił się przy naszym stoliku, choć ten był najbliżej. Po pięciu minutach ignorancji same podeszłyśmy i złożyłyśmy zamówienie. Pracownik był jakby w innym świecie. Trzeba mu było powtarzać mimo, że zamawiałyśmy po jednym napoju. Potem mieszały mu się ceny i kwota reszty. Nie umiał też nalać piwa, by piana nie wypełniła całego kufla. Nerwowo rozglądał się wokoło, a koleżanka, która poprosiła o chipsy musiała znieść jego nerwowe zastanawianie się i głośne pytanie, gdzie ona takie widzi, bo on nie wie. Dziwne, bo asortyment nie jest duży, więc powinien się w nim orientować. Potem jeden klient rozbił szklankę. Pracownik podszedł zrezygnowany i chciał posprzątać, ale był tak niezdarny, że omal stolika nie przewrócił przy przesuwaniu i nie potknął się o psa osoby, która spowodowała stratę.
Usiadłyśmy w jednym pubie na Rynku i czekałyśmy na kelnera. Ten krzątał sie przy kasie, ale nic nie wskazywało na to, by pojawił się przy naszym stoliku, choć ten był najbliżej. Po pięciu minutach ignorancji same podeszłyśmy i złożyłyśmy zamówienie. Pracownik był jakby w innym świecie. Trzeba mu było powtarzać mimo, że zamawiałyśmy po jednym napoju. Potem mieszały mu się ceny i kwota reszty. Nie umiał też nalać piwa, by piana nie wypełniła całego kufla. Nerwowo rozglądał się wokoło, a koleżanka, która poprosiła o chipsy musiała znieść jego nerwowe zastanawianie się i głośne pytanie, gdzie ona takie widzi, bo on nie wie. Dziwne, bo asortyment nie jest duży, więc powinien się w nim orientować. Potem jeden klient rozbił szklankę. Pracownik podszedł zrezygnowany i chciał posprzątać, ale był tak niezdarny, że omal stolika nie przewrócił przy przesuwaniu i nie potknął się o psa osoby, która spowodowała stratę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.