Ostatni piątek to dzień niezwykły dla mnie i mojej rodziny. To ostatni dzień mojej córki w gimnazjum i jednocześnie pierwszy dzień przygody licealnej. Po odebraniu świadectwa ze "starej" szkoły, córka w mojej asyście udała się do Liceum Sowińskiego na warszawskiej Woli, aby złożyć stosowne dokumenty. Miłym zaskoczeniem było usprawnienie przyjmowania dokumentów uczniowskich. Ponieważ w tej szkole sekretariat ds uczniowskich znajduje się na drugim piętrze ogromnego gmachu, punkt przyjmowania dokumentów dla kandydatów do siedmiu klas pierwszych zaaranżowano w holu. Ot, kilka stolików, na ścianach mnóstwo fotografii dokumentujących życie szkoły, uśmiechnięci profesorowie - przyszli wychowawcy pierwszych klas, jakieś łakocie dla pokrzepienia ciała. Niby niewiele, ale wrażenie piorunujące. Widać, że w tej szkole dba się o ucznia i nie trzyma niepotrzebnego dystansu. Godne naśladowania.
Ostatni piątek to dzień niezwykły dla mnie i mojej rodziny. To ostatni dzień mojej córki w gimnazjum i jednocześnie pierwszy dzień przygody licealnej. Po odebraniu świadectwa ze "starej" szkoły, córka w mojej asyście udała się do Liceum Sowińskiego na warszawskiej Woli, aby złożyć stosowne dokumenty. Miłym zaskoczeniem było usprawnienie przyjmowania dokumentów uczniowskich. Ponieważ w tej szkole sekretariat ds uczniowskich znajduje się na drugim piętrze ogromnego gmachu, punkt przyjmowania dokumentów dla kandydatów do siedmiu klas pierwszych zaaranżowano w holu. Ot, kilka stolików, na ścianach mnóstwo fotografii dokumentujących życie szkoły, uśmiechnięci profesorowie - przyszli wychowawcy pierwszych klas, jakieś łakocie dla pokrzepienia ciała. Niby niewiele, ale wrażenie piorunujące. Widać, że w tej szkole dba się o ucznia i nie trzyma niepotrzebnego dystansu. Godne naśladowania.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.