Dwukrotnie odwiedziłam powyższą restaurację, za pierwszym razem w godzinach szczytu, gdy było dużo gości i jedna kelnerka, za drugim razem w godzinach porannych, gdy na kawie przy laptopie siedziało ledwie kilka osób i ... jestem bardziej zadowolona z obsługi podczas mojej pierwszej wizyty. Mimo dłuższego czasu oczekiwania i zabiegania kelnerki, zawsze podchodziła do stolika uśmiechnięta, konkretnie i szczegółowo odpowiedziała na pytania o zupę dnia i parę innych pytań, dzięki czemu zamówienie zostało złożone szybko i sprawnie, a przynosząc deser oznajmiła,że specjalnie ukroiła większy kawałek na przeprosiny za długi czas oczekiwania(nie był aż tak długi;), co było po prostu miłe i zachęciło mnie do kolejnych odwiedzin. Niestety drugie odwiedziny pozostały jak na razie ostatnimi,gdyż tym razem zabrakło ze strony kelnerki uśmiechu, zainteresowania klientem, a zrobiona przez nią kawa była dużo za słodka i mdła, a wiem że nie smakuje tak zawsze, bo podczas pierwszych odwiedzin w tym miejscu dokładnie ta sama kawa miała o wiele lepszy smak, nie była przesłodzona, tylko aromatyczna i smaczna, dlatego zamówiłam ją również podczas drugiej wizyty, niestety tego smaku już nie odnalazłam. Jeśli chodzi o dania, smakowały za każdym razem dobrze, a deser (beza Pavlova) był przepyszny! Naprawdę nie jadłam wcześniej lepszego, zjadłam cały kawałek i miałam ochotę na jeszcze, co przeważnie się nie zdarza, gdyż zwykle w połowie konsumpcji mam już dosyć słodkiego smaku w ustach. Dodatkowym orzeźwieniem były soczyste owoce, które dekorowały ciasto. Cały wystrój lokalu nawiązuje do Francji, do jego słynnych lawendowych pól i rzeczywiście, nawet w ubikacji wiszą pachnące woreczki lawendy - uwielbiam takie detale;)