Zapora Lubachowska

(4.00)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Zapora Lubachowska była...
Zapora Lubachowska była jednym z miejsc, które odwiedziliśmy rekreacyjnie, 30 kwietnia. Naszą ciekawość tym miejscem, zainspirowały medialne wieści o wypuszczeniu wody z jeziora lubachowskiego, zwanego też bystrzyckim, co odsłoniło ciekawostki historyczne. Zapora, to bardzo okazała budowla, sięgająca wieku, swego istnienia. Ma bardzo ciekawą konstrukcję budowlaną, do której wykorzystano, chyba okoliczny kamień, doskonale ze-spojony, tak trwale, że do dziś, mimo upływu, blisko 100 lat, nie widać oznak ujemnego wpływu zjawisk przyrodniczych. Wśród kawałków rozpoznałam, m.in. granity, marmury, wiele kamienia przeplatają lśniące drobiny pirytu i innych minerałów, które tego dnia, odbijane przez promienie słoneczne, dawały urocze, złote połyskiwania. Szeroka u podstawy, zapora zwęża się ku górze. Na zaporę można wejść bezpłatnie i podziwiać okolicę z góry, na wysokości 44 metrów, to niesamowite wrażenie. Dodatkową atrakcją, było zejście w okolice tamy, na odsłonięty brzeg (częściowo dno) jeziora lubachowskiego, gdzie mogliśmy stąpać po zachowanych resztkach, niemieckiej wioski/osady, sprzed 100 lat. Zachowało się tam niewiele – resztki murów, których nie zabrała woda, ale to niesamowite poczucie odległego czasu, a u podnóża tamy, człowiek czuje się bardzo malutki. Z dołu tama robi jeszcze większe wrażenie, widać ogrom jej okazałości, budzi respekt wielkością. Choć z jednej strony tamy jest droga, panowała tu swoista cisza, którą zakłócał, jedynie lekki szum wody, wypływający z dolnej partii zapory. Z drugiej stron tamy jest zbocze góry Choina, porośnięte bujnym lasem, gdzie znajduje się szlak do zamku Grodno. Szczyt tamy, to brukowana ścieżka, którą szliśmy, podziwiając okolicę. Jedno, czego mi zabrakło tutaj, organizacyjnie, to tablice informacyjne o historii i innych danych tego obiektu. Gdyby nie media, pewnie nie wybralibyśmy się tutaj, choć często zwiedzamy, różne zakątki dolnośląskie. Mamy zamiar tu wrócić, gdy zbiornik bystrzycki/lubachowski, znów zostanie wypełniony wodą.

DORA_1

09.05.2016

Placówka

Zagórze Śląskie, Wodna .

Nie zgadzam się (0)

Zapora Lubachowska

Dane firmy

Zagórze Śląskie

Zagórze Śląskie, Wodna.

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Zapora Lubachowska?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Zapora Lubachowska była...
Zapora Lubachowska była jednym z miejsc, które odwiedziliśmy rekreacyjnie, 30 kwietnia. Naszą ciekawość tym miejscem, zainspirowały medialne wieści o wypuszczeniu wody z jeziora lubachowskiego, zwanego też bystrzyckim, co odsłoniło ciekawostki historyczne. Zapora, to bardzo okazała budowla, sięgająca wieku, swego istnienia. Ma bardzo ciekawą konstrukcję budowlaną, do której wykorzystano, chyba okoliczny kamień, doskonale ze-spojony, tak trwale, że do dziś, mimo upływu, blisko 100 lat, nie widać oznak ujemnego wpływu zjawisk przyrodniczych. Wśród kawałków rozpoznałam, m.in. granity, marmury, wiele kamienia przeplatają lśniące drobiny pirytu i innych minerałów, które tego dnia, odbijane przez promienie słoneczne, dawały urocze, złote połyskiwania. Szeroka u podstawy, zapora zwęża się ku górze. Na zaporę można wejść bezpłatnie i podziwiać okolicę z góry, na wysokości 44 metrów, to niesamowite wrażenie. Dodatkową atrakcją, było zejście w okolice tamy, na odsłonięty brzeg (częściowo dno) jeziora lubachowskiego, gdzie mogliśmy stąpać po zachowanych resztkach, niemieckiej wioski/osady, sprzed 100 lat. Zachowało się tam niewiele – resztki murów, których nie zabrała woda, ale to niesamowite poczucie odległego czasu, a u podnóża tamy, człowiek czuje się bardzo malutki. Z dołu tama robi jeszcze większe wrażenie, widać ogrom jej okazałości, budzi respekt wielkością. Choć z jednej strony tamy jest droga, panowała tu swoista cisza, którą zakłócał, jedynie lekki szum wody, wypływający z dolnej partii zapory. Z drugiej stron tamy jest zbocze góry Choina, porośnięte bujnym lasem, gdzie znajduje się szlak do zamku Grodno. Szczyt tamy, to brukowana ścieżka, którą szliśmy, podziwiając okolicę. Jedno, czego mi zabrakło tutaj, organizacyjnie, to tablice informacyjne o historii i innych danych tego obiektu. Gdyby nie media, pewnie nie wybralibyśmy się tutaj, choć często zwiedzamy, różne zakątki dolnośląskie. Mamy zamiar tu wrócić, gdy zbiornik bystrzycki/lubachowski, znów zostanie wypełniony wodą.