Trafiłam w Żarłaczu na najlepszą pizzę, jaką dotychczas jadłam! I z wielką chęcią będę wracała po jeszcze...Nie znam tajników szefa kuchni, jednak nie dało się nie zauważyć, że ciasto było po prostu inne, niż w pizzeriach "sieciówkowych", bardziej kruche; do tego dodatki w dużej ilości, tworzące smaczną kompozycję, a nie tylko urozmaicenie kolorystyczne. A sosy? Nie dość, że dwa dzbanuszki w cenie pizzy, to jeszcze ten smak... Nigdy nie przepadałam za sosem pomidorowym, ale ten w Żarłaczu to była poezja! Od razu można było wyczuć, że to nie rozmieszany keczup z ziołami, tylko prawdziwy sos! A przy płaceniu rachunku, niespodzianka - największa pizza, jaką zamówiliśmy, była w bardzo przystępnej cenie. A o jej jakości może świadczyć też fakt, że w planie mieliśmy zjeść połowę, a resztę wziąć na wynos - a nie zostawiliśmy nawet okruszka...Jedyne, co mi w Żarłaczu nie odpowiadało, to kwestia siermiężnych ław, bardziej pasujących pod piwne parasolki, musieliśmy też trochę poczekać na jedzenie, niestety w towarzystwie puszczonego głośno telewizora... Ale warto było czekać.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.