Koleżanka zapowiedziała odwiedziny, nie miałam nic do kawy więc udałam się do cukierni po „coś” słodkiego. Przywitała mnie młoda dziewczyna za ladą, nie wyróżniająca się szczególnym strojem jako pracownik – ciemna bluzeczka z krótkim rękawem, spodnie. Niewysoka brunetka z włosami związanymi z tyłu głowy i makijażem na twarzy. Gablota - chłodnia z wyrobami cukierniczymi wypełniona na max-a, wybór ogromny i ceny „nieco wstrząsające” bo zaczynały się od kwoty 22 zł/kg i sięgały kwoty niewiele mniejszej od 40 zł/kg; ciasta przygotowane w porcjach kostek po 4,50 zł/szt. To nie mało. Pracownica, bardzo miła dziewczyna odpowiedziała na wszystkie moje pytania w kwestii składu interesujących mnie wyrobów. Ostatecznie wzięłam kawałek sernika z brzoskwiniami 23,70 zł/kg, niespełna 0,5 kg – wyjdą jakieś cztery porcje, do tego cztery gofry dla dzieci 2,50 zł/szt. (suche, bez dodatków). W sumie za całość zapłaciłam 21, 54 zł, to tylko „coś” do kawy. Uważam, że to dużo. Oczywiście złośliwy powie „nie trzeba było kupować” ale obiektywnie patrząc, nie o to chodzi w handlu, jeśli placówka funkcjonuje to niech to będzie dla klientów, a nie tylko dla wybranych. Gdyby nie fakt, że EKO nie ma dziś dostawy wyrobów tego typu, nie przyjechałabym tutaj, bo tam ceny tego typu artykułów są poniżej 20 zł/kg . Lokal cukierni dość spory, cztery stoliki dla chętnych spożywania na miejscu, czyściutko, jasno, klimatyzacja, ściszone radio w tle słychać. W czasie mojej wizyty nie było nikogo. W ofercie cukierni są też lody, jak zauważyłam w drugiej chłodni, wybór też bardzo duży. Na ladzie obok wagi informacja, że dla spożywających na miejscu obowiązują wyższe ceny niż na wynos – to zachęta czy z - niechęta ? … Każdy odwiedzający niech oceni to sam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.