Byłam W Komitecie przy okazji koncertu bluesowego. Interesujące menu w internecie zachęciło mnie do zjedzenia przed koncertem kolacji z mężem i znajomymi.
Miejsce jest olbrzymie, nie nadaje się bynajmniej na romantyczną randkę. Raczej na dansing, studniówkę albo inną zabawę.
Zaskoczenie było na samym początku, kiedy kelner przyniósł nam napoje. Herbata Lipton z cytryną smakowała rybą! Tak jakby ta cytryna leżała wcześniej na jakimś jedzeniu lub przeszła jego zapachem... Oddaliśmy ją kelnerowi i przyniósł nową, już bez dodatkowych zapachów, a na rachunku figurowała tylko jedna, za co należy się plus.
Zamówiliśmy Beuf Stogonow i schabowego. Jedzenie było przyzwoite, choć bez fajerwerków. Raczej w stronę przyzwoitej stołówki niż wykwintnej restauracji, ale nazwa i wystrój lokalu kojarzą się silnie z tym pierwszym miejscem.
Jadalne, owszem, ale nic szczególnego.
Przyjaciele zamówili wcześniej pierogi i bardzo nam je odradzali. Mówili, że chyba długo leżały i że nie zdarzyło im się kupić gorszych, nawet mrożonych w supermarkecie.
Pięćdziesiątka wódki kosztuje W Komitecie 10 zł. Zważywszy, że nieopodal na Nowym Świecie można dostać tyle samo za 4 zł, jest to dość ryzykowne posunięcie managementu.
Ceny - za wysokie jak na jakość jedzenia i poziom wystroju wnętrza.
Obsługa przyzwoita, jedzenie przyniesiono w miarę szybko.
Byłam W Komitecie przy okazji koncertu bluesowego. Interesujące menu w internecie zachęciło mnie do zjedzenia przed koncertem kolacji z mężem i znajomymi.
Miejsce jest olbrzymie, nie nadaje się bynajmniej na romantyczną randkę. Raczej na dansing, studniówkę albo inną zabawę.
Zaskoczenie było na samym początku, kiedy kelner przyniósł nam napoje. Herbata Lipton z cytryną smakowała rybą! Tak jakby ta cytryna leżała wcześniej na jakimś jedzeniu lub przeszła jego zapachem... Oddaliśmy ją kelnerowi i przyniósł nową, już bez dodatkowych zapachów, a na rachunku figurowała tylko jedna, za co należy się plus.
Zamówiliśmy Beuf Stogonow i schabowego. Jedzenie było przyzwoite, choć bez fajerwerków. Raczej w stronę przyzwoitej stołówki niż wykwintnej restauracji, ale nazwa i wystrój lokalu kojarzą się silnie z tym pierwszym miejscem.
Jadalne, owszem, ale nic szczególnego.
Przyjaciele zamówili wcześniej pierogi i bardzo nam je odradzali. Mówili, że chyba długo leżały i że nie zdarzyło im się kupić gorszych, nawet mrożonych w supermarkecie.
Pięćdziesiątka wódki kosztuje W Komitecie 10 zł. Zważywszy, że nieopodal na Nowym Świecie można dostać tyle samo za 4 zł, jest to dość ryzykowne posunięcie managementu.
Ceny - za wysokie jak na jakość jedzenia i poziom wystroju wnętrza.
Obsługa przyzwoita, jedzenie przyniesiono w miarę szybko.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.