Idę wzdłuż ulicy Karmelickiej w stronę Rynku, po drodze potrzebuję zakupić doładowanie do telefonu komórkowego. Jak na złość nigdzie po prawej stronie nie ma bankomatu z doładowaniami, kiosku ruchu, lub salonu mojej sieci komórkowej. Wreszcie koło przystanku zauważam sklep monopolowy i drobne art. spożywcze, wchodzę do środka. W sklepie, w przejściu do drugiego pomieszczenia z dala od wejścia zauważam stojącą ekspedientkę.Jakoś nie jest zainteresowana podejściem do osoby, która weszła do sklepu. Widzę, że przerwałam jej rozmowę. Pytam, czy są doładowania do telefonów, otrzymuję odpowiedź, że tak. Kupuję doładowanie o nominale kwoty która mnie interesuje. Chwilę czekam na wydruk z terminala, aż pani poda mi kod doładowujący. Moje wrażenie z tej wizyty: nie widać było uprzejmości, raczej wymuszony obowiązek, zjawił się klient po coś innego niż podstawowa branża tego sklepu
Idę wzdłuż ulicy Karmelickiej w stronę Rynku, po drodze potrzebuję zakupić doładowanie do telefonu komórkowego. Jak na złość nigdzie po prawej stronie nie ma bankomatu z doładowaniami, kiosku ruchu, lub salonu mojej sieci komórkowej. Wreszcie koło przystanku zauważam sklep monopolowy i drobne art. spożywcze, wchodzę do środka. W sklepie, w przejściu do drugiego pomieszczenia z dala od wejścia zauważam stojącą ekspedientkę.Jakoś nie jest zainteresowana podejściem do osoby, która weszła do sklepu. Widzę, że przerwałam jej rozmowę. Pytam, czy są doładowania do telefonów, otrzymuję odpowiedź, że tak. Kupuję doładowanie o nominale kwoty która mnie interesuje. Chwilę czekam na wydruk z terminala, aż pani poda mi kod doładowujący. Moje wrażenie z tej wizyty: nie widać było uprzejmości, raczej wymuszony obowiązek, zjawił się klient po coś innego niż podstawowa branża tego sklepu
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.