Wybrałam sie z siostrą do sklepu osiedlowego po zakup warzyw na surówkę. Siostera poprosiła mnie bym potrzymała jej malutkiego pieska a ona w tym czasie dokona zakupów. Niestety zaczęło padać. Weszłam więc do sklepu z pieskiem na rączkach bo miał zaledwie 9 tygodni. Pracownica sklepu widząc to powiedziała bym wyszła bo z psem nie wolno do sklepu wchodzić. Powiedziałam jej, że na zewnątrz pada desz i weszłam by nie zmoknąć. A sam piesek jest tak mały,że siedzi na moich rączkach i nie zrobi żadnych szkód. Odpowiedziała mi, że to sklep z artykułami spożywczymi i nie wolno wprowadzać zwierząrt. Chcąc nie chcąc wyszłam ze sklepu i stanęłam pod malutkim daszkiem przy wejściu. Mimo, że obsługa siostry trwała chwilę zmokłam zarówno ja jak i pies. Myślę, że nikomu nie przeszkadzałoby gdybym została w sklepie a piesek jest tak mały, że nie zrobiłby żadnych szkód.
Wybrałam sie z siostrą do sklepu osiedlowego po zakup warzyw na surówkę. Siostera poprosiła mnie bym potrzymała jej malutkiego pieska a ona w tym czasie dokona zakupów. Niestety zaczęło padać. Weszłam więc do sklepu z pieskiem na rączkach bo miał zaledwie 9 tygodni. Pracownica sklepu widząc to powiedziała bym wyszła bo z psem nie wolno do sklepu wchodzić. Powiedziałam jej, że na zewnątrz pada desz i weszłam by nie zmoknąć. A sam piesek jest tak mały,że siedzi na moich rączkach i nie zrobi żadnych szkód. Odpowiedziała mi, że to sklep z artykułami spożywczymi i nie wolno wprowadzać zwierząrt. Chcąc nie chcąc wyszłam ze sklepu i stanęłam pod malutkim daszkiem przy wejściu. Mimo, że obsługa siostry trwała chwilę zmokłam zarówno ja jak i pies. Myślę, że nikomu nie przeszkadzałoby gdybym została w sklepie a piesek jest tak mały, że nie zrobiłby żadnych szkód.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.