Do komisariatu zostałam wezwana z dzieckiem w charakterze świadka.Uzbrojona w wezwanie stawiłam się w komisariacie w wyznaczonym czasie.Przy wejściu powitała nas przemiła dziewczyna drobnej postury pełniąca dyżur.Spodziewałam się raczej osoby umundurowanej a dyżurująca pracownica zaskoczyła mnie delikatnym wyglądem, drobną figurą i wymalowanymi paznokciami.Po wewnętrznej konsultacji telefonicznej skierowała nas do odpowiedniego pokoju.Zostawiwszy dziecko na przesłuchaniu miałam czas przyjrzeć się placówce wewnątrz.Na półpiętrze i pierwszej kondygnacji na korytarzu umieszczono duże lustra.Nie znam dokładnie ich przeznaczenia ale u mnie wywołały one sporo nieskrywanej radości, której bezpośrednio przysporzyli mi zarówno umundurowani jak i nieumundurowani funkcjonariusze,którzy przechodząc każdorazowo oglądali swoje odbicia, niektórzy wciągając brzuch, inni nabierali powietrza wypinając tors.Jeśli lustra mają za zadanie dodawać pewności siebie to spełniają swoje oczekiwania w 100 %.U mnie jednak jako u osoby postronnej wywoływały śmiech.Z zaobserwowanych funkcjonariuszy tylko jeden mógł budzić respekt zarówno wyglądem, jak i postawą.Reszta policjantów czy osób cywilnych pracujących w placówce,stojącej na straży porządku publicznego (zarówno kobiety jak i mężczyźni, oglądających sobie figurę budzi politowanie i nie licuje z charakterem zawodu ani placówki.
Na korytarzu bez okien, pomalowanym na zielono-żółto ustawiono ławę i drewniane ławki.Sączące się żółtawe światło usypiało mnie i nijak nie chciało mi się to skorelować z obrazami z filmów gdzie przy przesłuchaniach kieruje się snop światła prosto w twarz by uzyskać zeznania.W każdym razie to światło nie sprzyja przytomności umysłu.
Ściany w wielu miejscach, wprawdzie dosyć nisko ale mają ślady butów.Przywołało mi to na myśl obrazy szamoczących się i stawiających opór "petentów".
W gablotach umieszczono różne wewnętrzne informacje, w tym strukturę organizacyjną komisariatu.Zaskoczyła mnie, umieszczona w zamkniętej,oszklonej gablocie, pod zdjęciami policjantów ulotka Stowarzyszenia Akson informująca o tym, że jeśli ktoś ma problemy z agresją lub nie potrafi budować poprawnych relacji to może się zgłosić do owego stowarzyszenia po pomoc.Naturalnym jest dla mnie,że funkcjonariusze muszą i powinni korzystać z pomocy psychologów,bo pracują w trudnych nieraz warunkach ale spodziewałabym się raczej,że pomoc czy dokształcanie jest sprawą wewnętrznie niejawną.
Do komisariatu zostałam wezwana z dzieckiem w charakterze świadka.Uzbrojona w wezwanie stawiłam się w komisariacie w wyznaczonym czasie.Przy wejściu powitała nas przemiła dziewczyna drobnej postury pełniąca dyżur.Spodziewałam się raczej osoby umundurowanej a dyżurująca pracownica zaskoczyła mnie delikatnym wyglądem, drobną figurą i wymalowanymi paznokciami.Po wewnętrznej konsultacji telefonicznej skierowała nas do odpowiedniego pokoju.Zostawiwszy dziecko na przesłuchaniu miałam czas przyjrzeć się placówce wewnątrz.Na półpiętrze i pierwszej kondygnacji na korytarzu umieszczono duże lustra.Nie znam dokładnie ich przeznaczenia ale u mnie wywołały one sporo nieskrywanej radości, której bezpośrednio przysporzyli mi zarówno umundurowani jak i nieumundurowani funkcjonariusze,którzy przechodząc każdorazowo oglądali swoje odbicia, niektórzy wciągając brzuch, inni nabierali powietrza wypinając tors.Jeśli lustra mają za zadanie dodawać pewności siebie to spełniają swoje oczekiwania w 100 %.U mnie jednak jako u osoby postronnej wywoływały śmiech.Z zaobserwowanych funkcjonariuszy tylko jeden mógł budzić respekt zarówno wyglądem, jak i postawą.Reszta policjantów czy osób cywilnych pracujących w placówce,stojącej na straży porządku publicznego (zarówno kobiety jak i mężczyźni, oglądających sobie figurę budzi politowanie i nie licuje z charakterem zawodu ani placówki.
Na korytarzu bez okien, pomalowanym na zielono-żółto ustawiono ławę i drewniane ławki.Sączące się żółtawe światło usypiało mnie i nijak nie chciało mi się to skorelować z obrazami z filmów gdzie przy przesłuchaniach kieruje się snop światła prosto w twarz by uzyskać zeznania.W każdym razie to światło nie sprzyja przytomności umysłu.
Ściany w wielu miejscach, wprawdzie dosyć nisko ale mają ślady butów.Przywołało mi to na myśl obrazy szamoczących się i stawiających opór "petentów".
W gablotach umieszczono różne wewnętrzne informacje, w tym strukturę organizacyjną komisariatu.Zaskoczyła mnie, umieszczona w zamkniętej,oszklonej gablocie, pod zdjęciami policjantów ulotka Stowarzyszenia Akson informująca o tym, że jeśli ktoś ma problemy z agresją lub nie potrafi budować poprawnych relacji to może się zgłosić do owego stowarzyszenia po pomoc.Naturalnym jest dla mnie,że funkcjonariusze muszą i powinni korzystać z pomocy psychologów,bo pracują w trudnych nieraz warunkach ale spodziewałabym się raczej,że pomoc czy dokształcanie jest sprawą wewnętrznie niejawną.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.