Wczesny obiad. Kilkuosobowa kolejka, a wydaje się, jakby otwierali jakiś supermarket, a ja jakimś przypadkiem znalazłam się w kolejce po telewizor. Cyrkowo wymalowane panie ruszają się jak po przejściu pustyni. Pan przede mną próbował zamówić danie śniadaniowe, wystał równie długo, jak poprzednicy i niestety zamówienie składał o 13:02, a menu śniadaniowe obowiązuje do 13:00. Po wielkich prośbach nie udało mu się przekonać pani obsługującej, że jego małżonka będzie bardzo uradowana mogąc pożywić się jajecznicą i owej potrawy nie otrzymał. Gdy przyszedł czas na mnie, postanowiłam zanadto nie obciążać pań pracą i zamówiłam coś "szybkiego". Poprosiłam o śledzia w śmietanie, co wzbudziło śmiech wśród pań z obsługi. Rzucony na plastikowy talerzyk, wystawał poza, kapiąc na podłogę śmietaną, w której pływał, bo pani dopiero po nałożeniu chochlą śmietanowej zupy zapytała, czy ją sobie zyczę. Oczywiście cenę podczas ważenia nabiła smietana, w której mozna było tego śledzia łowić. Ogórek małosolny zamówiony przeze mnie również rozbawił panie (być może nie był to wakacyjny zestaw obiadowy, ale rzecz gustu :) ), także obsługa miała ubaw, klienci trochę mniejszy. Śledź, tak mi się wydaje, znany w Europie prawdopodobnie od końca XIXw, ale z tego co wiem widelce i noże znane były duzo wcześniej. Panie zapewne pomyślały, ze jak danie starodawne, to to i sztućce nie potrzebne, jak to w zamierzchłych czasach było. Na szczęście nie zostałam zjedzona wzrokiem, ani tym razem potraktowana smiecham, kiedy poprosiłam o zestaw sztućców. Zapłacone, zjedzone, niemiłe wspomnienie pozostało. Może gdybym była opalonym mięśniakiem potraktowano by mnie inaczej.
Wczesny obiad. Kilkuosobowa kolejka, a wydaje się, jakby otwierali jakiś supermarket, a ja jakimś przypadkiem znalazłam się w kolejce po telewizor. Cyrkowo wymalowane panie ruszają się jak po przejściu pustyni. Pan przede mną próbował zamówić danie śniadaniowe, wystał równie długo, jak poprzednicy i niestety zamówienie składał o 13:02, a menu śniadaniowe obowiązuje do 13:00. Po wielkich prośbach nie udało mu się przekonać pani obsługującej, że jego małżonka będzie bardzo uradowana mogąc pożywić się jajecznicą i owej potrawy nie otrzymał. Gdy przyszedł czas na mnie, postanowiłam zanadto nie obciążać pań pracą i zamówiłam coś "szybkiego". Poprosiłam o śledzia w śmietanie, co wzbudziło śmiech wśród pań z obsługi. Rzucony na plastikowy talerzyk, wystawał poza, kapiąc na podłogę śmietaną, w której pływał, bo pani dopiero po nałożeniu chochlą śmietanowej zupy zapytała, czy ją sobie zyczę. Oczywiście cenę podczas ważenia nabiła smietana, w której mozna było tego śledzia łowić. Ogórek małosolny zamówiony przeze mnie również rozbawił panie (być może nie był to wakacyjny zestaw obiadowy, ale rzecz gustu :) ), także obsługa miała ubaw, klienci trochę mniejszy. Śledź, tak mi się wydaje, znany w Europie prawdopodobnie od końca XIXw, ale z tego co wiem widelce i noże znane były duzo wcześniej. Panie zapewne pomyślały, ze jak danie starodawne, to to i sztućce nie potrzebne, jak to w zamierzchłych czasach było. Na szczęście nie zostałam zjedzona wzrokiem, ani tym razem potraktowana smiecham, kiedy poprosiłam o zestaw sztućców. Zapłacone, zjedzone, niemiłe wspomnienie pozostało. Może gdybym była opalonym mięśniakiem potraktowano by mnie inaczej.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.