Apteka znajduje się w mało uczęszczanej uliczce osiedlowej w garażu domku jednorodzinnego. W środku oszklone lady ułożone są w literę L, a w rogu przy wejściu stoją krzesło i stolik, na którym położono karafkę z wodą i kubeczki jednorazowe. Stolik był ładny i drewniany.
Kiedy weszłam do środka, przy okienku stała jedna klientka. Zrobiła duże zakupy i wyciągnęła kupon, na które aptekarka naklejała śmieszne kolorowe naklejeczki. Apteka chyba należy do jakiejś sieci aptek, a naklejki stanowiły element promocji zbierania punktów do nagrody lub zniżek.
Gdy przyszła moja kolej poprosiłam o maść, ale przypadkowo wypowiedziałam jej nazwę z błędem. Pani farmaceutka poprawiła mnie i szybko znalazła właściwą maść. Wpisała kod do komputera, podała mi ją, a potem spytała się, czy coś jeszcze podać. Wyjęła gazetkę na temat leków i zdrowia. Podała mi ją tłumacząc, co to jest.
Aptekarka powiedziała, ile kosztowało lekarstwo. Zapłaciłam za moją maść. Dostałam resztę i paragon. Pożegnałyśmy się uprzejmie i wyszłam.
Farmaceutka wyglądała na bardzo zaaferowaną, skupioną na obsługiwaniu mnie, ale jednocześnie na lekko roztargnioną. Ogólnie była miła i sympatyczna.
Apteka znajduje się w mało uczęszczanej uliczce osiedlowej w garażu domku jednorodzinnego. W środku oszklone lady ułożone są w literę L, a w rogu przy wejściu stoją krzesło i stolik, na którym położono karafkę z wodą i kubeczki jednorazowe. Stolik był ładny i drewniany.
Kiedy weszłam do środka, przy okienku stała jedna klientka. Zrobiła duże zakupy i wyciągnęła kupon, na które aptekarka naklejała śmieszne kolorowe naklejeczki. Apteka chyba należy do jakiejś sieci aptek, a naklejki stanowiły element promocji zbierania punktów do nagrody lub zniżek.
Gdy przyszła moja kolej poprosiłam o maść, ale przypadkowo wypowiedziałam jej nazwę z błędem. Pani farmaceutka poprawiła mnie i szybko znalazła właściwą maść. Wpisała kod do komputera, podała mi ją, a potem spytała się, czy coś jeszcze podać. Wyjęła gazetkę na temat leków i zdrowia. Podała mi ją tłumacząc, co to jest.
Aptekarka powiedziała, ile kosztowało lekarstwo. Zapłaciłam za moją maść. Dostałam resztę i paragon. Pożegnałyśmy się uprzejmie i wyszłam.
Farmaceutka wyglądała na bardzo zaaferowaną, skupioną na obsługiwaniu mnie, ale jednocześnie na lekko roztargnioną. Ogólnie była miła i sympatyczna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.