Letnim wieczorem wybrałam się ze znajomą na pizzę do Sandomierza. Nie widziałyśmy się długo i planowałyśmy dłuższe posiedzenie w lokalu. Dlatego początkowo nie drażniło nas bardzo, że kelnerka do nas nie podchodzi, tym bardziej, że większość stolików była zajęta i uznałyśmy, że może mieć dużo zamówień. Po ok. 15 minutach jednak okazało się, że wcale nie ma tak dużego ruchu - większość Gości przyszła na piwo lub kawę. Po 25 minutach sama podeszłam do baru po kartę, którą podał mi właściciel lokalu, nie dziwiąc się wcale, że klient podchodzi sam. Kelnerka zainteresowała się nami, gdy przyszli jej znajomi - młodzież w wieku licealnym, i usiedli przy stoliku obok nas. Przywołałam ją i wreszcie przyjęła zamówienie. Nie znała zupełnie karty. Jednak przyjęte później zamówienie znajomych zrealizowała w pierwszej kolejności. Na pizzę (standardową) czekałyśmy łącznie 40 minut, przypominając się raz u właściciela, że nadal czekamy - bez słowa przepraszam i reakcji z jego strony. Na kawę zamówioną jednocześnie z pizzą - 35 minut. Zamówiona kawa z mlekiem - przyniesiona bez. Pizza przypalona, ale już zimna, sztućce dziewczyna przyniosła, gdy już poradziłyśmy sobie rękami (w połowie pizzy mniej więcej). Ketchup, jak na 3* restaurację chyba za tani (firmy aro, nie w saszetkach a w niepełnej plastikowej butli). Brak serwetek.
Ponieważ często tam bywam, a kelnerkę widziałam po raz pierwszy, domyślam się, że była sezonową pracownicą, na piętrze było wesele i zapewne dlatego brakowało obsługi. W sobotni letni wieczór stanowczo za mało wykwalifikowanej kadry. Ogólnie odniosłam wrażenie, że obsłudze ani właścicielowi nie zależy na klientach "bo i tak przyjdą" - z racji doskonałej lokalizacji lokalu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.