Wybrałam się dziś z ojcem do w/w serwisu samochodowego. Weszliśmy do biura obsługi klienta, w środku siedział -za biurkiem i wysoką ladą sięgającą do klatki piersiowej - Pan, który jak wyczytałam z plakietki miał na imię Józef. Odpowiedział dzień dobry i zapytał o co chodzi. Musze przyznać, że niewygodnie rozmawiało się z nim gdy on siedział, a ja musiałam sie przez tą lade wychylać żeby patrzeć mu w oczy. Usługi, które zamówiliśmy to wymiana oleju silnikowego oraz sprawdzenie okładzin hamulcowych. Pan wziął od ojca kluczyki od samochodu aby nim wjechać na hale, przy czym nie założył ani pokrowca na siedzenie, ani na kierownicę z racji tego, że ręce miał całe brudne. Mógł je chociaż umyć. Gdy już wjechał na halę - co akurat widać z biura - trzasnął mocno drzwiami zamykając je. Nie zlecił założenia żadnych pokrowców na zderzak i nadkola samochodu co akurat robiły inne warsztaty na których już bywałam. Powiedział, żeby usiąść i czekać. W takim wypadku zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam w rogu pomieszczenia 1 kamerę. Na biurku i ladzie grubą warstwę kurzu, gazety na stoliku z datą dość już starą. Pan Józef posiedział chwilę w biurze, potem wyszedł na dwór przed drzwi biura na papierosa. 'PETA' rzucił pod same drzwi. Zapytałam go jeszcze na ile wcześniej trzeba sie umawiać na jakies pranie tapicerki, to odpowiedział tylko na odczepnego, że mam wziąć sobie wizytówkę i zadzwonić z zapytaniem. Mechanicy owszem szybko wyminili olej, a okładziny hamulcowe poszed Pan obsługujący nas sprawdzić. Nie zdjął nawet koła a już wiedział, że tarcze i klocki do wymiany. Zapytałam na jakiej podstawie tak stwierdził, skoro nie zdjął koła, to odpowiedział, że jest mężczyzną i widzi to bez zdejmowania. Sprawdzenie trwalo ok 1 min, bo tylko sie przeszedł wokół samochodu a kosztowało 30zł. No przyznam szczerze,że pierwszy raz sie z tym spotkałam. Kiedy juz samochód był gotowy, znów nim wyjechał osobiście z hali - bez pokrowców - i skasował moje zlecenie. Zapłaciłam za wymianę oleju + sprawdzenie okładzin 185zł. Oczywiście kasując Pan cały czas siedział a pragnę zaznaczyć, że miał w okolicy 30lat. Wystawił mi paragon nawet nie pytając czy może chce fakturę. Gdy mi go dał, powiedziałam, że jednak chciałabym fakturę a nie wydruk z drukarki fiskalnej, to sie tylko nietaktownie skrzywił i z wielką łaską zrobił co do niego należy. Mechanik wiodący grzecznie wyszedł ze mną do samochodu i powiedział jakie naprawy ewentualnie przydałyby sie w najbliższym czasie. Także oni zachowali się jak należy, natomiast Pan Józef, który jak sie dowiedziałam od mechanika jest tak z-cą kierownika miał w głębokim poważaniu doro klienta i samochodu mu powierzonego. Nie raczył mi nawet odpowiedzieć 'do widzenia'.
Wybrałam się dziś z ojcem do w/w serwisu samochodowego. Weszliśmy do biura obsługi klienta, w środku siedział -za biurkiem i wysoką ladą sięgającą do klatki piersiowej - Pan, który jak wyczytałam z plakietki miał na imię Józef. Odpowiedział dzień dobry i zapytał o co chodzi. Musze przyznać, że niewygodnie rozmawiało się z nim gdy on siedział, a ja musiałam sie przez tą lade wychylać żeby patrzeć mu w oczy. Usługi, które zamówiliśmy to wymiana oleju silnikowego oraz sprawdzenie okładzin hamulcowych. Pan wziął od ojca kluczyki od samochodu aby nim wjechać na hale, przy czym nie założył ani pokrowca na siedzenie, ani na kierownicę z racji tego, że ręce miał całe brudne. Mógł je chociaż umyć. Gdy już wjechał na halę - co akurat widać z biura - trzasnął mocno drzwiami zamykając je. Nie zlecił założenia żadnych pokrowców na zderzak i nadkola samochodu co akurat robiły inne warsztaty na których już bywałam. Powiedział, żeby usiąść i czekać. W takim wypadku zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam w rogu pomieszczenia 1 kamerę. Na biurku i ladzie grubą warstwę kurzu, gazety na stoliku z datą dość już starą. Pan Józef posiedział chwilę w biurze, potem wyszedł na dwór przed drzwi biura na papierosa. 'PETA' rzucił pod same drzwi. Zapytałam go jeszcze na ile wcześniej trzeba sie umawiać na jakies pranie tapicerki, to odpowiedział tylko na odczepnego, że mam wziąć sobie wizytówkę i zadzwonić z zapytaniem. Mechanicy owszem szybko wyminili olej, a okładziny hamulcowe poszed Pan obsługujący nas sprawdzić. Nie zdjął nawet koła a już wiedział, że tarcze i klocki do wymiany. Zapytałam na jakiej podstawie tak stwierdził, skoro nie zdjął koła, to odpowiedział, że jest mężczyzną i widzi to bez zdejmowania. Sprawdzenie trwalo ok 1 min, bo tylko sie przeszedł wokół samochodu a kosztowało 30zł. No przyznam szczerze,że pierwszy raz sie z tym spotkałam. Kiedy juz samochód był gotowy, znów nim wyjechał osobiście z hali - bez pokrowców - i skasował moje zlecenie. Zapłaciłam za wymianę oleju + sprawdzenie okładzin 185zł. Oczywiście kasując Pan cały czas siedział a pragnę zaznaczyć, że miał w okolicy 30lat. Wystawił mi paragon nawet nie pytając czy może chce fakturę. Gdy mi go dał, powiedziałam, że jednak chciałabym fakturę a nie wydruk z drukarki fiskalnej, to sie tylko nietaktownie skrzywił i z wielką łaską zrobił co do niego należy. Mechanik wiodący grzecznie wyszedł ze mną do samochodu i powiedział jakie naprawy ewentualnie przydałyby sie w najbliższym czasie. Także oni zachowali się jak należy, natomiast Pan Józef, który jak sie dowiedziałam od mechanika jest tak z-cą kierownika miał w głębokim poważaniu doro klienta i samochodu mu powierzonego. Nie raczył mi nawet odpowiedzieć 'do widzenia'.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.