Do laboratorium udałam się w celu wykonania 2 analiz - badań krwi. Przy okienku rejestracyjnym zgłosiłam, jakie to mają być badania, oraz zadałam pytanie czy analiza jest wykonywana na miejscu, czy też jedzie do innego laboratorium (np. szpitalnego). Odpowiedź uzyskałam, że na miejscu. Następnie zapytałam co oznacza skrót przy nazwie badania - i tu też otrzymałam rzeczową odpowiedz. Wszystko uprzejmie i cierpliwie. Za mną pojawiły się 2 nowe osoby, ale dalej obsługiwano mnie tłumacząc, że te karteczki należy oddać osobie pobierającej krew, a z tą jedną zgłosić się po wyniki. Kiedy? Odpowiedź: "Jutro po 15.00" W końcu zapytałam o rachunek za usługę, i tu, hm... poproszono mnie o podanie danych do rachunku, który będę mogła odebrać razem z wynikami. Zapytałam, czy nie ma kasy fiskalnej, komputera? Odpowiedź: "Nie ma". Dałabym za obsługę 5 pkt, ale ten rachunek troszkę "zepsuł opinię". Osoba pobierająca krew uprzejma, na podaną przeze mnie informację, że mogę zemdleć, informuje, że igła będzie cienka i wszystko będzie dobrze. I tak rzeczywiście było. Na koniec instrukcja, że mam watę przytrzymać, ucisnąć ok. 5 minut, to nie będzie siniaka. I siniaka nie ma. Bardzo, bardzo dobrze.