Mąż otrzymał skierowanie z zakładu pracy na badania wstępne. Do przychodni lekarskiej, w której miało odbyć się to badanie, pojechałam razem z nim. Po wizycie mieliśmy udać się do innych instytucji. Zakład Opieki Medycznej CER-MEDIC czynny jest od poniedziałku do piątku w godzinach od 7 do 18. Dzień wcześniej zadzwoniłam do przychodni z zapytaniem czy mąż musi się zarejestrować. Otrzymałam odpowiedź, że "nie", "nie ma rejestracji, jak przyjdzie, tak będzie przyjęty". Na następny dzień pojechaliśmy do przychodni. Na miejscu byliśmy ok. 6.50. Było już parę osób w poczekalni. Mąż wszedł do "rejestracji", po czym musiał wyjść, ponieważ Pani zajmująca się rejestracją powiedziała, że zaraz wyjdzie. Owszem, wyszła ale było to ok. 7.30. Pielęgniarka była bardzo opryskliwa, nieuprzejma, nie tylko w stosunku do męża, ale także do innych osób, które zdążyły przybyć do przychodni, a które chciały się zarejestrować. Prywatne sprawy pacjentów, tz. na jakie badania przyszedł, gdzie pracuje, gdzie pracował wcześniej itp. poruszała w poczekalni, wśród innych. Brak prywatności. Jak mąż zapytał się, kiedy zostanie zarejestrowany, bo czeka tu już prawie godzinę, został zbuczany, że nie jest jedyny, że są jeszcze dwa zakłady pracy (4 dziewczyny z jednego zakładu były przed nami, a drugi zakład przyjechał z pół godziny po nas) na dziś umówione. Mąż jej powiedział, że dzwonił wczoraj i rejestracji niby nie ma a zakłady są umówione, to jak to jest. Jak już to załatwiliśmy, to następnie należało czekać, aż zjawi się lekarz. Przychodnia czynna od 7.00, ale lekarz może przyjść przed 9.00 (tak się zjawił). Ponadto, pielęgniarka "załatwiała" osoby poza kolejką. Pielęgniarka była nieuprzejma w stosunku do większości pacjentów.