Stacja krwiodawstwa w Mielcu to jakaś tragedia. Mieści się ona w przychodni, sama przychodnia jak to przyszpitalna przychodnia zalatuje jeszcze mocno PRL-em, ale to nic nadzwyczajnego. Przychodnie zostawię na inną okazję. Stacja mieści się za pewnymi drzwiami po ich otwarciu oczom ukazuje się kilka osób, które wyglądają jak bezdomni z dworca a nie zasłużone osoby, które przed chwilą oddały krew i regenerują właśnie siły po jej oddaniu. Wygląd tego miejsca jest gorszy niż wygląd najohydniejszego baru mlecznego jaki można sobie wyobrazić. Do tego wszystkiego pielęgniarki traktują krwiodawców jak jakieś zło konieczne, gorzej niż niektóre urzędy swoich petentów. Są niemiłe opryskliwe, a to są najdelikatniejsze określenia jakie mi przychodzą do głowy. Próbowałem oddać krew już dwa razy, ale za każdym razem nie dałem rady się przemóc, wydaje mi się, że nie jestem tutaj odosobniony.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.