Weszłam do sklepu w celu zakupienia płaszcza zimowego. Jedna z pań stała za pustą kasą i była zajęta papierami. Druga z pań miło rozmawiała sobie z drugim panem z obsługi na sklepie. Chciałam ściągnąć płaszcz z górnej pułki (zawieszony był na prawej ścianie, na dość wysokim wieszaku) i mimo moich starań obsługa spojrzała się i odeszła. Ostatecznie wzięłam pierwszy z brzegu i zaczęłam doszukiwać się rozmairu. Mimo, że sklep był pusty, a pracownicy nie mieli nic do robienia, traktowali mnie jakby nie było. Poszłam do przymierzalni i minęłam się z panem z obsługi. Stwierdziłam, że potrzebuję wiekszy rozmiar i zaczepiłam owego pana. On odwrócił się do mnie plecami, krzycząc "zaraz" i uciekł na sklep by dokończyć rozmowę z koleżanką. Po krótkiem chwili przyszedł, udał się na zaplecze i wrzucił mi do przymierzalni płaszcz. Poczułam się totalnie zignorowana. Płaszcz kupiłam, ale ze względu na stosunek persolnelu więcej tam nie przyjdę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.