Do sklepu zaszłam po maliny. Były ustawione w tekturowych pojemnikach na ladzie, w widocznym miejscu była umieszczona cena. Inne owoce i warzywa były porozkładane w dużych plastikowych skrzynkach oraz mniejszych pojemnikach. Do pojemników były przyklejone etykiety z cenami. Nie zauważyłam nieświeżych, popsutych owoców i warzyw. Chwilę czekałam w kolejce, ponieważ przede mną stały dwie osoby. Kiedy nadeszła moja kolej, sprzedawczyni zapytała "słucham?". Pojemnik malin zapakowała do foliowej torebki i wręczyła mi go. Dostałam do ręki paragon i resztę, a sprzedawczyni pożegnała mnie słowami "do widzenia".
Do sklepu zaszłam po maliny. Były ustawione w tekturowych pojemnikach na ladzie, w widocznym miejscu była umieszczona cena. Inne owoce i warzywa były porozkładane w dużych plastikowych skrzynkach oraz mniejszych pojemnikach. Do pojemników były przyklejone etykiety z cenami. Nie zauważyłam nieświeżych, popsutych owoców i warzyw. Chwilę czekałam w kolejce, ponieważ przede mną stały dwie osoby. Kiedy nadeszła moja kolej, sprzedawczyni zapytała "słucham?". Pojemnik malin zapakowała do foliowej torebki i wręczyła mi go. Dostałam do ręki paragon i resztę, a sprzedawczyni pożegnała mnie słowami "do widzenia".
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.