Mieszkam w Krakowie niedługo, dlatego też średnio znam krakowskie klubu. Wraz z nadejściem ciepłych dni stwierdziliśmy że najwyższy czas przetestować kluby w okolicach rynku i wybrać te najlepsze w których zostaniemy stałymi bywalcami. Tego dnia padło na klub Coco, który w internecie ma pozytywne opinie. Wybrałam się tam z dwoma koleżankami. Wejście ładnie oświetlone, do tego weszłyśmy gratis i dostałyśmy bony na dwa drinki za 10zł. Szatnie niezbyt zatłoczone, toalety w klubie czyste - jednak drzwi od poszczególnych kabin sie nie zamykały więc musiałam prosić koleżankę by się o nie oparła. Po wyjściu z toalety wyruszyłyśmy na parkiet, niestety okazalo się że muzyka grana w klubie zbyt przypomina dźwiek młota pneumatycznego jak dla mnie, ale to już kwestia gustu więc na tej podstawie oceny nie wystawiam - w końcu wiedziałam na jaki typ imprezy idę. Natomiast drażniący jest fakt że zwykle do takich miejc wpuszcza się ludzi w wieku 18+ tymczasem na parkiecie średnia wieku 16-17, zwłaszcza jeśli spojrzy się na zachowanie pijanych chłopaczków. W swojej klubowej karierze nigdy jeszcze nie rozdałam tylu "plaskaczy" na jednej imprezie (no ja przepraszam, moje pośladki to nie własność publiczna i to ja decyduje kto ich może dotykać). Ostatecznie przed opuszczeniem klubu postanowiłyśmy zrealizować swoje bony na "drinki", czyli tak naprawdę sok z niską zawartością alkoholu i dużą domieszką wody. Podziękuję ja wysiadam, pociągiem "coco" nie jadą Ci którzy takie miejsca lubia. Ja tam więcej nie wróce.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.