Drzwi i okna sklepu były czyste, tak samo jak podłoga wewnątrz. Na półkach za ladą znajdowało się wiele równo ułożonych produktów. Klientów obsługiwało dwoje pracowników – kobieta i mężczyzna. Oboje byli schludnie ubrani. Przy ladzie obsługiwała mnie pracownica z miną niczym nie zainteresowanej królewny. Przedmioty, o które prosiłem podawała 'od niechcenia', sprawiając wrażenie, że czeka tylko kiedy wyjdę ze sklepu. Kiedy zapytałem o papiery pakowe – dostępne były tylko małe formaty. O papier 'origami' – było tylko kilka kolorów (potrzebowałem czarnego – nie było). O taśmę z tektury falistej – też nie było. Ceny ciężko porównać, skoro niemal nic z listy zakupów nie udało się znaleźć. Paragon i resztę, składającą się z wyjątkowo brudnych i pomiętych banknotów, dostałem do ręki. Pracownica nie odpowiedziała na moje pożegnanie.W tym sklepie robiłem zakupy po raz pierwszy, i raczej po raz ostatni. Czułem się tam niechcianym gościem.