Rozmowa z pracownicą Biura Obsługi Klienta nie należała do zbyt przyjemnych i utwierdziła mnie w dziwnym przekonaniu, że brać pieniądze to chętnie i w każdej ilości, nie ważne od kogo ale wytłumaczyć ich obieg to już nie tak szybko. Otrzymałam informację o niedopłacie 5,04 zł za jeden z rachunków ubiegłego roku (listopad), zdziwiło mnie to bo te rachunki są opłacane przez polecenie zapłaty bezpośrednio z konta a bank przelewa takie kwoty jakie widnieją na wystawionym rachunku, nigdy nie przelewa części kwoty więc zadzwoniłam aby zapytać skąd taka sytuacja. Usłyszałam miły głos młodej dziewczyny: gazownia, biuro obsługi klienta, słucham. Wyjaśniłam sprawę i usłyszałam, że pani nie może mi udzielić wyjaśnienia bo umowę podpisał pan X – mój mąż i byłoby to nie zgodne z prawem. Zdziwiło mnie to nie mało bo polecenie zapłaty jest z mojego konta a nie pana X więc pytam czy przelewy z mojego konta są zgodne z prawem; usłyszałam – tak bo należność jest regulowana na bieżąco. Ale jakim prawem przyjęto moje polecenie zapłaty za nie „moją” należność i czy w ogóle w takim stanie rzeczy mam prawo korzystania z gazu, który nie jest moją własnością tylko męża choć mieszkanie mamy własnościowe i niejako z automatu mamy wspólność majątkową. Pani grzecznie powiedziała, że to rozumie ale nie może mi nic powiedzieć. Zapytałam: czy to oznacza, że moje pieniądze możecie brać ale ich obiegu już mi nie wyjaśnicie? To nie jest tak bo wpłaty są regulowane-usłyszałam. Ale są to moje pieniądze i ja chcę wiedzieć dlaczego nie zostały należycie przelane z mojego konta? To proszę udać się do banku i to wyjaśnić- usłyszałam. Co mam wyjaśnić w banku skoro to z gazowni dostałam pismo, która powinna dokonywać transakcji przez bank. Nie było możliwości dogadania się z tą panią, ja mówiłam jedno, ona drugie. Wniosek z tego taki, że pieniądze obywatela każda instytucja weźmie w każdej ilości, ale już ich wyjaśnienie nie jest takie proste. Zmarnowany czas, bezsensowne pieniądze za rozmowę telefoniczną i brak obsługi. Jeśli powstaje niedopłata to ją wyrównam ale wcześniej chciałabym wiedzieć z jakiej przyczyny powstał ten stan rzeczy bo domyślam się, że gazownia cos przegapiła i przyznać się do tego nie chce. Bank zawsze przelewa kwoty wystawionego rachunku a nie jego część, gdyby pieniędzy na koncie nie było po prostu nie byłoby wpłaty a wtedy kwota do zapłaty sięgałaby 100 zł i po blisko czterech miesiącach zaległości skutki byłyby „opłakane”. Długa, jakieś 15 minut, bezoowocna konwersacja z tą pracownicą, informacji dla mnie niewiele, sprawa nie załatwiona. Jedynie ton głosu tej pani można uznać za pozytyw.
Rozmowa z pracownicą Biura Obsługi Klienta nie należała do zbyt przyjemnych i utwierdziła mnie w dziwnym przekonaniu, że brać pieniądze to chętnie i w każdej ilości, nie ważne od kogo ale wytłumaczyć ich obieg to już nie tak szybko. Otrzymałam informację o niedopłacie 5,04 zł za jeden z rachunków ubiegłego roku (listopad), zdziwiło mnie to bo te rachunki są opłacane przez polecenie zapłaty bezpośrednio z konta a bank przelewa takie kwoty jakie widnieją na wystawionym rachunku, nigdy nie przelewa części kwoty więc zadzwoniłam aby zapytać skąd taka sytuacja. Usłyszałam miły głos młodej dziewczyny: gazownia, biuro obsługi klienta, słucham. Wyjaśniłam sprawę i usłyszałam, że pani nie może mi udzielić wyjaśnienia bo umowę podpisał pan X – mój mąż i byłoby to nie zgodne z prawem. Zdziwiło mnie to nie mało bo polecenie zapłaty jest z mojego konta a nie pana X więc pytam czy przelewy z mojego konta są zgodne z prawem; usłyszałam – tak bo należność jest regulowana na bieżąco. Ale jakim prawem przyjęto moje polecenie zapłaty za nie „moją” należność i czy w ogóle w takim stanie rzeczy mam prawo korzystania z gazu, który nie jest moją własnością tylko męża choć mieszkanie mamy własnościowe i niejako z automatu mamy wspólność majątkową. Pani grzecznie powiedziała, że to rozumie ale nie może mi nic powiedzieć. Zapytałam: czy to oznacza, że moje pieniądze możecie brać ale ich obiegu już mi nie wyjaśnicie? To nie jest tak bo wpłaty są regulowane-usłyszałam. Ale są to moje pieniądze i ja chcę wiedzieć dlaczego nie zostały należycie przelane z mojego konta? To proszę udać się do banku i to wyjaśnić- usłyszałam. Co mam wyjaśnić w banku skoro to z gazowni dostałam pismo, która powinna dokonywać transakcji przez bank. Nie było możliwości dogadania się z tą panią, ja mówiłam jedno, ona drugie. Wniosek z tego taki, że pieniądze obywatela każda instytucja weźmie w każdej ilości, ale już ich wyjaśnienie nie jest takie proste. Zmarnowany czas, bezsensowne pieniądze za rozmowę telefoniczną i brak obsługi. Jeśli powstaje niedopłata to ją wyrównam ale wcześniej chciałabym wiedzieć z jakiej przyczyny powstał ten stan rzeczy bo domyślam się, że gazownia cos przegapiła i przyznać się do tego nie chce. Bank zawsze przelewa kwoty wystawionego rachunku a nie jego część, gdyby pieniędzy na koncie nie było po prostu nie byłoby wpłaty a wtedy kwota do zapłaty sięgałaby 100 zł i po blisko czterech miesiącach zaległości skutki byłyby „opłakane”. Długa, jakieś 15 minut, bezoowocna konwersacja z tą pracownicą, informacji dla mnie niewiele, sprawa nie załatwiona. Jedynie ton głosu tej pani można uznać za pozytyw.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.