Jest godzina przed 13.oo -tą. Lekarz urolog powinien rozpocząć przyjmowanie od godz. 13.oo. Każdy z pacjentów jest umówiony na określoną godzinę. Po półtorej godziny czekania na przyjście lekarza pod drzwiami tłum. Wiele osób starszych, a nie bardzo jest gdzie usiąść ponieważ budynek jest stary, ma wąskie ciemne korytarz. Jest nieprzyjazny dla pacjentów i ogólnie smutny.Podejmuję decyzję iidę porozmawiać z dyrektorem przychodni do spraw lecznictwa (myślałam, że lekarz powiadomił sekretariat, że nie przyjdzie). Pan dyrektor wysłuchał mojej skargi. Wyraziłam również opinię jak to jest możliwe, że nie panuje nad personelem. Uprzejmy Pan dyrektor, poinformował mnie, że jak zwolni z pracy tego lekarza, to kto będzie pracował. Jak chcę to mogę napisać skargę do NFZ, a na razie muszę czekać. Po odczekaniu kolejnej godziny, nagle pospiesznym krokiem przychodzi lekarz. Oczywiście nie mówi nawet dzień dobry, a słowa "przepraszam" chyba nie zna. Wszyscy czekają, a Pan lekarz wychodzi do sąsiedniego gabinetu na kawę i coś do zjedzenia. Już dłużej nie czekałam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.