A więc ze sklejonym żołądkiem, jako świeżo upieczony Pan Kebabik (o czym możecie przeczytać w poprzedniej obserwacji) pojechałem szukać kolejnego lokalu. Czułem się jak goniec u Barei, któremu właśnie zabrano zupę sprzed nosa i musi jechać do Viktorii coś zjeść. Mój nos nieomylnie zaprowadził mnie w okolice dworca autobusowego, gdzie znajduje się tzw. „Łomżyńskie zagłębie kebabowe”. Po zaparkowaniu auta wkroczyłem do „Grill-Baru”. Wewnątrz lokalu znajduje się kilka stolików, oraz niestety automaty do gier. Przyznać trzeba że wybór szeroko pojętych fast-foodów był duży. Prócz kebabów w różnych wariacjach można tu zjeść także wszelakiej maści zapiekanki, hot-dogi. Ceny są porównywalne do innych barów. Niestety za ladą stała pani, która należała do kategorii biernych sprzedawców. Nic nie zaproponowała, nie doradziła, nawet jej chyba nie zależało żebym coś zamówił. Ale byłem zbyt głodny więc poprosiłem o dużego kebaba. Dopytałem się i usłyszałem, że serwują do bułki mięso drobiowe. Pani przyjęła pieniądze i tą samą ręką włożyła bułkę do opiekacza, a następnie (o zgrozo) ścięte mięso do mikrofalówki. Po chwili otrzymałem bułkę z nadzieniem. Niestety byłem tak nienasycony, że zjadłem, a powinienem wyrzucić toto do kosza. Mięso z mikrofalówki było suche, wiórowate i niesmaczne. Bułka rozwalająca się i zbyt mało przypieczona. Sosy, najwyraźniej kupowane gotowe o konsystencji i smaku plastiku. Jedynie warzywa smakowały jako tako, ale było ich za dużo w stosunku do mięsa. Zrozumiałem więc dlaczego kobieta nie życzyła mi smacznego, może odezwało się w niej coś co nazywa się sumieniem. Nie polecam wizyty i spożywania czegokolwiek w tym barze, ale zdaję sobie sprawę, że mając lokalizację przy dworcu i tak ten lokal się obroni.
A więc ze sklejonym żołądkiem, jako świeżo upieczony Pan Kebabik (o czym możecie przeczytać w poprzedniej obserwacji) pojechałem szukać kolejnego lokalu. Czułem się jak goniec u Barei, któremu właśnie zabrano zupę sprzed nosa i musi jechać do Viktorii coś zjeść. Mój nos nieomylnie zaprowadził mnie w okolice dworca autobusowego, gdzie znajduje się tzw. „Łomżyńskie zagłębie kebabowe”. Po zaparkowaniu auta wkroczyłem do „Grill-Baru”. Wewnątrz lokalu znajduje się kilka stolików, oraz niestety automaty do gier. Przyznać trzeba że wybór szeroko pojętych fast-foodów był duży. Prócz kebabów w różnych wariacjach można tu zjeść także wszelakiej maści zapiekanki, hot-dogi. Ceny są porównywalne do innych barów. Niestety za ladą stała pani, która należała do kategorii biernych sprzedawców. Nic nie zaproponowała, nie doradziła, nawet jej chyba nie zależało żebym coś zamówił. Ale byłem zbyt głodny więc poprosiłem o dużego kebaba. Dopytałem się i usłyszałem, że serwują do bułki mięso drobiowe. Pani przyjęła pieniądze i tą samą ręką włożyła bułkę do opiekacza, a następnie (o zgrozo) ścięte mięso do mikrofalówki. Po chwili otrzymałem bułkę z nadzieniem. Niestety byłem tak nienasycony, że zjadłem, a powinienem wyrzucić toto do kosza. Mięso z mikrofalówki było suche, wiórowate i niesmaczne. Bułka rozwalająca się i zbyt mało przypieczona. Sosy, najwyraźniej kupowane gotowe o konsystencji i smaku plastiku. Jedynie warzywa smakowały jako tako, ale było ich za dużo w stosunku do mięsa. Zrozumiałem więc dlaczego kobieta nie życzyła mi smacznego, może odezwało się w niej coś co nazywa się sumieniem. Nie polecam wizyty i spożywania czegokolwiek w tym barze, ale zdaję sobie sprawę, że mając lokalizację przy dworcu i tak ten lokal się obroni.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.