Restauracja Europa Zdrojowa

(0.50)

Dodaj opinię

Firma nie otrzymała jeszcze żadnego certyfikatu jakości obsługi.

Firma nie korzysta z możliwości odpowiadania swoim klientom.

Firma nie jest aktywnym uczestnikiem Polskiego Programu Jakości Obsługi.

Opinie (1 z 1)

Podczas pobytu na...
Podczas pobytu na Kujawach wybrałam się ze znajomymi do Ciechocinka. Dotarliśmy tam około godziny 11. Po podróży chcieliśmy napić się dobrej kawy. W oko wpadła nam "Restauracja Europa Zdrojowa", więc poszliśmy tam na kawę. Na wprost wejścia znajdowała się szatnia a obok niej przejście do toalet. Szatniarz wymiatał z przejścia pety i piasek. Zostawił to zajęcie, by odebrać nasze ubrania. Szatnia była płatna. Zechciałam od razu skorzystać z toalety, płatnej także dla gości lokalu, na co usłyszałam: zaraz, zaraz! ja muszę tam trochę posprzątać... Szatniarz chwycił szczotkę do zamiatania, papier ścierny w rolkach i poszedł sprzątać toaletę. Po kilku minutach wyszedł, zapraszając do korzystania z przybytku. Weszłam a tam brudno, mokro i śmierdząco. Z sedesu nie można skorzystać, bo brudny i zapchany opakowaniami z papieru toaletowego, podłoga pływająca, umywalki w środku nie ma. Jest na zewnątrz. Nie dość tego; nagle zgasło światło... Wyszłam, patrzę a tu wisi kartka:"światło gaśnie samo po dziesięciu minutach". - Czemu w tej toalecie jest tak brudno - pytam. - Bo dopiero sprzątamy po wczorajszym dancingu - odpowiedział szatniarz. - Ale skoro bierzecie pieniądze od swoich gości, to wypadałoby wcześniej posprzątać - upieram się. W tym momencie do szatni wszedł młody, solidnej budowy mężczyzna i mówi: - Nie widzi pani, że tu się pracuje? Chyba pani widzi, że człowiek sprząta... Głos i wygląd miał groźny jak ochroniarz, więc zapłaciłam, ale z babskim uporem dodałam: widzę, widzę - ale to już jedenasta. Można było wcześniej posprzątać... Znajomi dawno zajęli miejsce przy stoliku, więc udałam się do nich. Człowiek, którego miałam za ochroniarza okazał się barmanem. Inny młody facet, ubrany w prążkowaną koszulę od garnituru,wypuszczoną na spodnie, zamiatał tymczasem podłogę w restauracji. Po chwili zostawił szczotkę przy barze, wziął kilka kart dań i podszedł do naszego stolika przyjąć zamówienie. Poprosiliśmy wszyscy o kawę. Pan sprzątaczka złożył zamówienie u barmana i dalej zamiatał salę. Przy kilku innych stolikach siedzieli goście w ciepłych, wierzchnich okryciach. Wchodzili następni, którzy również nie zostawiali okryć w płatnej szatni. Po kilku minutach sprzątaczka zostawił szczotkę, podszedł do bufetu, postawił na tacy talerzyki, na nich filiżanki z kawą. Sięgnął po łyżeczki i już zamierzał je położyć na talerzykach, kiedy zastanowiłam się półgłosem: ciekawe, czy umyje ręce? No i usłyszał, odłożył łyżeczki i drzwiami obok bufetu wszedł na zaplecze. Po chwili wyszedł, położył łyżeczki na talerzykach i podał nam kawę. - A ręce pan umył? - zapytałam. - Tak, umyłem. Specjalnie poszedłem na zaplecze umyć ręce... - Ale odzieży roboczej pan nie zmienił? - Nie zmieniłem. Robię, co mi każą... Kelner-sprzątaczka wrócił do zamiatania. My do kawy espresso za 7 zł. Była smaczna, ale podana fatalnie, pomijając osobę kelnera. Kawa pachniała z ładnych, firmowych filiżanek ale już talerzyki były od innego kompletu, w innym kolorze, z innego tworzywa, nie pasujące do żadnych filiżanek. To były talerzyki do ciastek... Na wprost naszego stolika, obok bufetu znajdowała się wnęka z okienkami do wydawania posiłków i do zwrotu brudnych naczyń. We wnęce był także zlew, kasa fiskalna, skrzynki z napojami, brudne szmaty, szczotka do zamiatania, puste butelki i inne przedmioty. Panował tam totalny nieporządek i brak czystości. W oczy rzucały się także brudne, pokryte grubą warstwą kurzu, dekoracyjne listwy na ścianach pod sufitem oraz zasuszone muchy na okiennych parapetach. Zapłaciliśmy rachunek, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia lokalu, zapłaciliśmy za szatnię i wzięliśmy kolportowaną tam ulotkę reklamową: "RESTAURACJA EUROPA-ZDROJOWA PRZY DYWANACH KWIATOWYCH Serdecznie zaprasza na: Bezpłatne FajFy (...) DANCINGI (...) Tylko u nas wspaniale się zabawisz przy muzyce (...) Naszym atutem jest niepowtarzalna Staropolska kuchnia i miła obsługa. Śniadania, Obiady, Kolacje Zapraszamy!! Ul. Armii krajowej 4, 87-720 Ciechocinek PRZY DYWANACH KWIATOWYCH Tel: 54 283 23 00". Koniec cytatu. Pisownia jak w oryginale.

Zofia_61

01.04.2011

Placówka

Ciechocinek, ul. Armii Krajowej 4

Nie zgadzam się (29)

Restauracja Europa Zdrojowa

Jesteś właścicielem tego miejsca?

Poinformuj nas i przejmij zarządzenie wizytówką tej firmy.

Firma nie jest uczestnikiem
Polskiego Programu
Jakości Obsługi
Zobacz więcej

Czy te firmy wypadają lepiej niż Restauracja Europa Zdrojowa?

Zgadzasz się z ostatnią opinią na temat firmy?

Podczas pobytu na...
Podczas pobytu na Kujawach wybrałam się ze znajomymi do Ciechocinka. Dotarliśmy tam około godziny 11. Po podróży chcieliśmy napić się dobrej kawy. W oko wpadła nam "Restauracja Europa Zdrojowa", więc poszliśmy tam na kawę. Na wprost wejścia znajdowała się szatnia a obok niej przejście do toalet. Szatniarz wymiatał z przejścia pety i piasek. Zostawił to zajęcie, by odebrać nasze ubrania. Szatnia była płatna. Zechciałam od razu skorzystać z toalety, płatnej także dla gości lokalu, na co usłyszałam: zaraz, zaraz! ja muszę tam trochę posprzątać... Szatniarz chwycił szczotkę do zamiatania, papier ścierny w rolkach i poszedł sprzątać toaletę. Po kilku minutach wyszedł, zapraszając do korzystania z przybytku. Weszłam a tam brudno, mokro i śmierdząco. Z sedesu nie można skorzystać, bo brudny i zapchany opakowaniami z papieru toaletowego, podłoga pływająca, umywalki w środku nie ma. Jest na zewnątrz. Nie dość tego; nagle zgasło światło... Wyszłam, patrzę a tu wisi kartka:"światło gaśnie samo po dziesięciu minutach". - Czemu w tej toalecie jest tak brudno - pytam. - Bo dopiero sprzątamy po wczorajszym dancingu - odpowiedział szatniarz. - Ale skoro bierzecie pieniądze od swoich gości, to wypadałoby wcześniej posprzątać - upieram się. W tym momencie do szatni wszedł młody, solidnej budowy mężczyzna i mówi: - Nie widzi pani, że tu się pracuje? Chyba pani widzi, że człowiek sprząta... Głos i wygląd miał groźny jak ochroniarz, więc zapłaciłam, ale z babskim uporem dodałam: widzę, widzę - ale to już jedenasta. Można było wcześniej posprzątać... Znajomi dawno zajęli miejsce przy stoliku, więc udałam się do nich. Człowiek, którego miałam za ochroniarza okazał się barmanem. Inny młody facet, ubrany w prążkowaną koszulę od garnituru,wypuszczoną na spodnie, zamiatał tymczasem podłogę w restauracji. Po chwili zostawił szczotkę przy barze, wziął kilka kart dań i podszedł do naszego stolika przyjąć zamówienie. Poprosiliśmy wszyscy o kawę. Pan sprzątaczka złożył zamówienie u barmana i dalej zamiatał salę. Przy kilku innych stolikach siedzieli goście w ciepłych, wierzchnich okryciach. Wchodzili następni, którzy również nie zostawiali okryć w płatnej szatni. Po kilku minutach sprzątaczka zostawił szczotkę, podszedł do bufetu, postawił na tacy talerzyki, na nich filiżanki z kawą. Sięgnął po łyżeczki i już zamierzał je położyć na talerzykach, kiedy zastanowiłam się półgłosem: ciekawe, czy umyje ręce? No i usłyszał, odłożył łyżeczki i drzwiami obok bufetu wszedł na zaplecze. Po chwili wyszedł, położył łyżeczki na talerzykach i podał nam kawę. - A ręce pan umył? - zapytałam. - Tak, umyłem. Specjalnie poszedłem na zaplecze umyć ręce... - Ale odzieży roboczej pan nie zmienił? - Nie zmieniłem. Robię, co mi każą... Kelner-sprzątaczka wrócił do zamiatania. My do kawy espresso za 7 zł. Była smaczna, ale podana fatalnie, pomijając osobę kelnera. Kawa pachniała z ładnych, firmowych filiżanek ale już talerzyki były od innego kompletu, w innym kolorze, z innego tworzywa, nie pasujące do żadnych filiżanek. To były talerzyki do ciastek... Na wprost naszego stolika, obok bufetu znajdowała się wnęka z okienkami do wydawania posiłków i do zwrotu brudnych naczyń. We wnęce był także zlew, kasa fiskalna, skrzynki z napojami, brudne szmaty, szczotka do zamiatania, puste butelki i inne przedmioty. Panował tam totalny nieporządek i brak czystości. W oczy rzucały się także brudne, pokryte grubą warstwą kurzu, dekoracyjne listwy na ścianach pod sufitem oraz zasuszone muchy na okiennych parapetach. Zapłaciliśmy rachunek, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia lokalu, zapłaciliśmy za szatnię i wzięliśmy kolportowaną tam ulotkę reklamową: "RESTAURACJA EUROPA-ZDROJOWA PRZY DYWANACH KWIATOWYCH Serdecznie zaprasza na: Bezpłatne FajFy (...) DANCINGI (...) Tylko u nas wspaniale się zabawisz przy muzyce (...) Naszym atutem jest niepowtarzalna Staropolska kuchnia i miła obsługa. Śniadania, Obiady, Kolacje Zapraszamy!! Ul. Armii krajowej 4, 87-720 Ciechocinek PRZY DYWANACH KWIATOWYCH Tel: 54 283 23 00". Koniec cytatu. Pisownia jak w oryginale.