Byłam tam dzisiaj. Bardzo się zdziwiłam, kiedy zamówiłam sałatkę z krewetkami. Dużo warzyw (mam nadzieję, że świeżych), a do tego surowe krewetki. Prawdę pod]powiedziawszy - ohyda, żeby nadać smaku tej "niecodziennej" potrawie skropiłam ją sokiem z cytryny. Po czym na kawałku cytryny zauważyłam pleśń, dość sporą. Tego już było za wiele. Te kilka kęsów, które zjadłam do tej pory ciąży mi ma żołądku. Byłam tam pierwszy i ostatni raz. Dostałam zwrot pieniędzy, ale niesmak pozostał.

Pizzerię Gowid odwiedzam dość regularnie i zaobserwowałem w niej zmiany te lepsze i te gorsze. Na lepsze zmiany składają się między innymi wystrój który na chwilę obecną stał się milszy dla oka, ściany pokrywają wbudowane cegły imitujące części muru budynku. Z sufitu zwisają imitujące stare naftowe lampy. Całość okraszona jest bardzo miłymi i ciepłymi kolorami. Obsługa w Pizerii jest naprawdę bardzo miła, zazwyczaj obsługują i robią pizze właściciele a przynajmniej jeden z nich. Poza tym obsługa kelnerska jest miła i sprawna, bardzo szybko uwija się sprzątając po klientach wymieniając obrusy, ścierki, serwetki. Jakość potraw to jeden z największych atutów Pizzeri Gowid, niezmienny ciągle doskonały smak pizzy na cienkim cieście choć czasem aż człowiek żałuje że nie robią również na grubym cieście. Rewelacyjne składniki zawsze w ten sam sposób podane z należytą dbałością. Bardzo dobrze wypieczone nigdy nie spalone nigdy nie dopieczone za każdym razem od kilku lat tak samo robiona pizza. Rewelacyjne i jedyne w swoim rodzaju Hamburgery w chlebie Pita. Ogólnie pozytywnie ale są mankamenty. Do jednych z nich zaliczają się stoły, które ni jak nie pasują do wystroju, czasem gdy jest więcej osób widać braki w personelu bo niestety nie wyrabiają się z zamówieniami i czyszczeniem. Galopujące ceny to dość duży minus bo od pewnego czasu ceny osiągnęły taki poziom, że człowiek zastanawia się czy iść na pizzę czy na obiad. Przy dużej ilości ludzi widoczny brud na ziemi (resztki jedzenia) do tego toaleta dość rzadko czyszczona i widoczne ręczniki na ziemi. Ogólnie czystość zadowalająca choć można by było coś jeszcze poprawić. Estetyczne podawane dania, obsługa czysta, paznokcie czyste, buty czyste, włosy spięte u kobiet. Bardzo miła obsługa i wyuczona o potrawach znajdujących się w loklu.

Nigdy nie zdarza mi się jeść pizzy tak wcześnie, ale na tę nastawiłam się już przed wyjazdem ze Słupska. Specjalnie tego dnia nie jadłam śniadania. Byłam tam drugi raz w życiu (wcześniej latem) i znów nic mnie nie rozczarowało, wręcz przeciwnie. Czułam się jak w siódmym niebie, za oknem szalał mróz, a ja rozkoszowałam się Marinarą. Z wyśmienicie roztopionym serem, moimi ulubionymi krewetkami koktajlowymi, małżami , wzbogaconą przeze mnie o papryczki pepperoni (dodatkowo płatne), a smaku dopełniał własnoręczny wyrób firmowy (?) czyli sos czosnkowy. Między jednym a drugim kęsem, niby czytałam i rozmawiałam przez telefon, a tak naprawdę obserwowałam i zapamiętywałam szczegóły. Pizzeria o tak wczesnej porze miała w trakcie mojej wizyty już dziewięciu klientów, w tym mnie. Wszyscy byli obsługiwani błyskawicznie i z uśmiechem, nie tym wystudiowanym, ale od serca. Odniosłam wrazenie, że każdy z nich jest stałym bywalcem (a przynajmnie dwie Panie, którym podano "to, co zwykle" i Pan, który pożegnał się i przywitał z szefem uściskiem dłoni). Czułam się tam jak w domu, aż nie chciało mi się wychodzić. Troszkę bym tylko przyciszyła muzykę i pokroiła pizzę, kttórą lubię jeść trzymając w dłoni. Ale o to wystarczyło poprosić, jak się przekonałam. Minus? Odsączyłabym troszkę lepiej owoce morza z zalewy, przed ich położeniem na placku. A może nawet, zastąpiła świeżymi. Cóż, Lębork to nie Indonezja, a ja lepszej pizzy poza tą zapamiętaną z Wenecji z samych serów i z różnych gatunków papryczek, nigdy nigdzie nie jadłam. A w życiu odwiedziłam kilkadziesiąt pizzerii w różnych krajach. Dlatego tę lęborską pizzerię gorąco wszystkim polecam. A moim marzeniem jest, aby jej filia powstała w Słupsku, o czym powiedziałam podczas tej wizyty właścicielowi. Bo to On nad wszystki czuwa i sam wypieka tam te smakowite placki. W atrakcyjnej, jak na moją kieszeń, cenie. A na dodatek, szef spełnia fanaberie klientów. Bo czyż nie taką było z moje zapłacenie za zamówienie i opuszczenie lokalu na 15 minut, przy uprzednim zaznaczeniu, że wrócę za pół godziny? Przeprosiłam i poszłam skorzystać z bankomatu. Po wcześniejszym powrocie, usłyszałam komplement i przeprosiny, że zamówienia jeszcze nie ma, a następnie czekałam tylko krótką chwilę (ok. 5 minut) na jego realizację. Skorzystałam w tym czasie z czyściutkiej toalety, a następnie wypiłam gorącą herbatę i rozmawiałam z szefem, który na moich oczach przyrządzał posiłek dla mnie.