Opinia użytkownika: Klient_Dju5
Dotycząca firmy: PSB Mrówka
Treść opinii: Witam, W dniu dzisiejszym odwiedziłam market budowlany PSB Mrowka w Łasku, Moja uwagę już na wstępie przykuło brak niektórych cen dotyczących materiałów znajdujących się przed sklepem w ramach reklamy produktu. Byłam zainteresowana kupnem ekogroszku przeznaczonego na sezon zimowy jako materiału grzewczego ale niestety towar był bezcenny. Postanowiłam poszukać pracownika, więc udałam się do wnętrza sklepu. Wchodząc zauważyłam, że jest tylko jedna osoba obsługująca kasę. Nikt mnie nie zauważył i nie powitał. Miałam oprócz groszku kupić kilka artykułów ale pierwszy problem pojawił się w tym, że oprócz Pani na kasie nikt do mnie nie podszedł ani ja nie miałam do kogo podejść oprócz kasjerki. Od jedynego pracownika dowiedziałam się, że kolejny interesujący mnie asortyment znajduje się gdzieś w sklepie. Pani wytłumaczyła mi to na zasadzie , że znajduje się albo w alejce nr 13 albo 15, bo dokładnie nie pamięta ale w sklepie jest pracownik to mi pomoże. Stwierdziłam, że ona chyba nie jest pracownikiem bo nie wie gdzie znajduje sie asortyment. Wyruszyłam na poszukiwanie działu i „obiecanego”pracownika. Okazało się to być trudniejszym zadaniem niż zdobycie K2. Market był pusty i nikogo nie można było się o nic zapytać. Zastanawiałam się ile osób może tam pracować na zmianie. Do tej pory odnotowałam tylko jedną osobę. Nagle z impetem otworzyły się drzwi obok których przechodziłam. Kilka centymetrów i miałabym wizytę u chirurga szczękowego. Jakaś osoba ubrana po cywilnemu wybiegła wrzeszcząc i gestykulując z bocznego gabinetu. Domyśliłam się, że to ktoś najważniejszy w firmie bo może się drzeć w tej ciszy choć nie trzeba. Nie miałam szansy aby się dalej spytać na temat tego co mnie interesuje. Postanowiłam wrócić do kasjerki i prosić o pomoc bo już spędziłam na błądzeniu 10 min. Pani na kasie użyła magicznego przycisku i po kilku minutach przyszedł drugi pracownik , był ubrany w barwy marketu ale nie miał identyfikatora. Pan X burknął coś do mnie i było to powitanie a potem smutno i od niechcenia poszedł ze mną na dział i też do końca nie był zorientowany gdzie to leży ale udało się odszukać towar. W międzyczasie zakupów zauważyłam, że z pomieszczenia bocznego wyszło kilku pracowników jakby mieli tam zadanie nadzwyczajne. Byli w radosnych nastrojach , opowiadali sobie niedokończone prywatne historie. Co za atmosfera. Czułam się jakbym niezapowiedzianie weszła w kółko gospodyń wiejskich a nie do sklepu budowlanego, większość personelu składała się z kobiet. Pani na kasie się ożywiła i komentowała coś do nich na tematy prywatne. Chciałam coś jeszcze kupić ale czułam się trochę w pozycji intruza, że im coś przerywam i przeszkadzam. Na koniec płacąc na kasie pani spytała się czy to wszystko i kiedy zatwierdziła rachunek podając cenę okazało się że różnica w cenie waha się o 4 pln. Kwota może niewielka ale biorąc towar z półki miał koszt 21 pln , a nie 25 pln. Pani na kasie zamanifestowała, że taka jest cena i ona nic nie zrobi. Spytałam się czemu zatem wskazana jest inna cena tego asortymentu na regale? Na to pytanie nie potrafiła mi odpowiedzieć. Znam się na handlowym prawie ale nie chciało mi się tego dochodzić bo spędziłam w sklepie około godziny. W rezultacie nie kupiłam towaru, który wybrałam bo jego cena była zawyżona do moich oczekiwań i przestał być dla mnie atrakcyjny. Pytanie o pozostały asortyment nie było mowy, byłam zmęczona wizytą w sklepie i zniechęciła mnie obsługa klienta tego marketu. Czułam się jak intruz, który wykłóca się o cenę towaru. Pozdrawiam