Opinia użytkownika: Klient_uWi3
Dotycząca firmy: Wynajem pokoi Wanda Mrajska-Bomke i Jarosław Mrajski
Treść opinii: W 2019 roku prowizoryczne, pięćdziesięcioletnie już pokoje śmierdzą grzybem i kloaką, mimo, że ubikacja jest czysta. I mimo, że jest zamknięta klapa ubikacji, i drzwi do łazienki są też zamknięte. właścicielka nie uprzedziła mnie przy rezerwacji telefonicznej, że ma zamiar zakwaterować mnie w zagrzybionym pokoju (tuż przy recepcji). Po nieprzespanej nocy pachnącej grzybem rano proszę o zmianę kwatery. Dostaję wybór paru kwater na pierwszym piętrze. Na pierwszy rzut oka wyglądają ok. Biorę drugą obejrzaną. Jak tylko zaczynam używać łazienki, zaczyna się ulatniać zapach zaniedbanej sławojki. Nie wiem, czy tak jest ze wszystkimi pokojami. Nie mam możliwości sprawdzenia, bo o dziwo większość kwater jest zajęta. Do Piasków przyjeżdżam od ładnych paru lat, a każdym razem w inne miejsce, wszystkie dotychczasowe wynajmowane kwatery były bez zarzutu, czyli czyste i schludne. Jestem z tych, co rezerwują na ostatnią chwilę, dlatego niestety w tym roku nie udało mi się znaleźć nic, prócz tych "kwater". Myślałam, że cena, jaką zaproponowała jest adekwatna do jakości, w końcu w zasadzie wszędzie w Piaskach ceny są podobne. Moim zdaniem pokój, a raczej "apartament" z zapachem kloacznym nie powinien być w ogóle oferowany gościom, podobnie jak zagrzybiony pokój przy recepcji. Do właścicielki taki argument zdaje się nie docierać. Jej zdaniem oferowanie klientowi noclegu w zagrzybionym pokoju jest ok. Druga sprawa to stare meble, szczególnie kanapy, strupieszałe i rozpadające się. "Łoże małżeńskie", które natychmiast wraz z mężem rozebraliśmy na części i wystawiliśmy na "taras". Dwie metalowe ramy, na których leżą płyty pilśniowe, które kiedyś były półkami w już nieużywanych szafkach. Około pięciu takich płyt na jedną ramę łóżkową, na tym leży siennik podobny do tych ze Stutthofu, bo raczej nie można tego nazwać materacem. Wszystko przykryte jakimiś starymi szmatami narzutami. W "apartamencie" prócz tego łoża były jeszcze dwa kanapotapczany, jeden nadający się do spania (na tym postanowiliśmy spać), a jeden rozpadający się (używany jako składowisko walizek). Być może właścicielka nie zdaje sobie sprawy tego, że istnieje internet, gdzie można napisać opinię o jej pokojach. Ona zdaje się żyć w innym świecie. Pozostają twarde negocjacje dużej obniżki cenowej, z powołaniem się na wszystkie istniejące przepisy o reklamacjach turystycznych, jeżeli ktoś już nieopatrznie zapłacił 30% zaliczki przelewem na konto. Niestety w sierpniu nie ma wolnych miejsc nawet w wypasionym hotelu o pretensjonalnej nazwie The Four Winds, więc pozostaje wąchać w nocy kloaczny zapach, albo po prostu skrócić urlop. Pewnie to ze względu na to wszystko w internecie próżno szukać zdjęć pokojów, są tylko zdjęcia placu zabaw i romantycznego pomostu dla zakochanych i rybaków. Oczywiście umiejscowienie tego "domu" jest bardzo dobre, szkoda tylko, że postanowiono wybudować na tej działce coś tak okropnego. Podobne widoki na Frombork i zalew mają wszystkie inne domy leżące w tej samej linii przy ulicy Piaskowej, w których mieszkałam w poprzednich latach. Pokoje na parterze domu, z wejściem od strony lasu, wyglądają jak nory, bo w ogóle nie mają okien, i są zlokalizowane po stronie zachodniej, więc jest tam ciemno przez cały dzień. (dane osobowe usunięte przez administratora - RODO)