Opinia użytkownika: Klient_u0C6
Dotycząca firmy: 4 Szpital Wojskowy z Polikliniką we Wrocławiu
Treść opinii: ODDZIAL INTENSYWNEJ KARDIOLOGII ,,R" TO ,,PORAZKA I TRAGEDIA ". Witam, chce dac do wiadomosci ,jaka jest opieka nad chorym po bardzo powaznej operacji zastawki aortalnej w szpitalu we Wroclawiu przy Weigla 5. ODDZIAL INTENSYWNEJ OPIEKI KARDIOLOGICZNEJ ,,R'' w jednym zdaniu moglabym okreslic ten w/w oddzial jako najgorszy w tym szpitalu i najgorszy, z jakim sie spotkalam w moim zyciu. Lecz mam bardzo duzo do powiedzenia i uprzedzenia innych osob, ktore beda chcieli albo musza pozostawic swoich najblizszych na tym oddziale. Otoz moja s.p. mamusia, ktora zakonczyla tu zycie, przeszla prawdziwa gehenne. byla tu przez 5 tygodni i 3 dni. Zanim trafila na ten oddzial byla na kardiochirurgii na operacje zastawki. byla tam tak traktowana jak sie nalezy. Byla po tym na znestezjologii i intensywnej terapii po operacji zaskrzepicy w prawej pachwinie. Tam personel oddzialu byl naprawde mily. Z tego oddzialu przeszla na ,,R'' KARDIOLOGICZNA. Tam to byl koszmar. Pielegniarki i personel { oczywiscie nie wszystkie} to nie wiem czy nadawalyby sie na sped bydla albo do obory. Bo zwierzeta tez zasluguja sobie na lepsze traktowanie. Na oddziale zero szacunku dla starszej osoby. Bylam w tym czasie jak mamusia potrzebowala pomocy bo brak powietrza bylo. 3 RAZY musialam wolac pielegnierke , ktora z wielkim trudem przyszla w koncu i mowi ze ona nic nie widzi na monitorze...a ja mowie ,ze mnie nie obchodzi czy pani widzi czy nie widzi tylko moja mama sie dusi. W koncu podlaczyla z laska tlen. Potem zapytalam mame czy jest dobrze, odpowiedziala ze teraz tak. Byly tez sytuacje ze przychodze do mamy a ona lezy w poprzek lozka. Zadna z pielegniarek nie poprawila mamy. Dopiero jak zawolalam pielegniarke to przyszly we dwie po 10 minutach z wielka laska i miny robily jedna do drugiej. One nie maja innego zajecia jak siedzenie i patrzenie sie w komorki oraz ogladanie filmu z komputera. Moge cos powiedziec na ten temat, gdyz bylam u mamy przez 5 tygodni prawie codziennie. Malo tego, to przywiazaly mamusie przez 24 h/d pasami skorzanymi bez dostepu do wody i jedzenia, ktore nawet dla konia bylyby za masywne a co dopiero dla osoby starszej. Jak na 2-gi dzien przyjechalam to mamusia miala rece tak spuchniete i liliowe ze malo mnie szlag nie trafil. Zrobilam szum iu doktora. Powiedzialam mu, ze tu gorzej jak w psychiatryku bo tam tylko 6 godzin na dobe mozna byc spietym. Doktor jeszcze mial odwage powiedziec ze rece spuchly chyba przez kroplowki. Ja mowie ze nie jestem leklarzzem ale za taka durna nie jestem, zeby nie wiedziec z skad ta sytuacji z spuchnietymi rekami. Jeszcze poprosilam pielegniarke , zeby rozpieta mi mame poki jestem przy niej, bo rzekomo byla ponoc ,,BARDZO AGRESYWNA" lezac tylko w lozku bo nie wstawala gdzyz byla po zabiegu ciezkim. Ta agresywnosc tlumaczyly tym , ze mama nie dawala im spokoju wolajac o wode i biedne nie mogly spokojnie przegladac aktualnosci w telefonach.Ktoregos razu stalam na korytarzu zdejmujac fartuch ochronny, gdzie wlasnie przywiezli z pogotowia na oddzial starszego pana w ciezkim stanie.Jedna zpielgniarek nie zauwazajac mnie , powiedziala do drugiej ...,,ZNOW PRZYWIEZLI NASTEPNEGO ZDECHLAKA...''W momencie jak to powiedziala to zauwazyla mnie i zmieszala sie.Ja wiec daje pytanie do Panstwa, ktorzy czytacie moje slowa i do calego personelu...JAKIE TO JEST PODEJSCIE DO PACJENTA CHOREGO ZE STRONY PIELEGNIAREK I PODEJSCIE DO WYKONANEGO ZAWODU?????taki personel to nie nadaje sie nawet przy pracy w oborze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nadmieniam tez, ze nie byla natychmiastowa pomoc ze strony lekarza, ktory mial dyzur w tym dniu i pielegniarek . To cale zajscie mamusia przyplacila utrata przytomnosci , ktora trwala 5 tygodni i 3 dni. Po tym czasie nastapil zgon. Nadmienial, ze skonsultowalam sie z najlepszym neurologem , ktoremu wszystko opowiedzialam. On odpowiedzial krotko i na temat...,,gdyby pomoc byla w ciagu 2-3 minut nie nastapiloby tak glebokie niedotlenienie mozgu, gdyz mozg ma w zapasie tlenu na 5 minut" I tak to moja kochana S.P. mamusia zakonczyla swoje zycie na ,,R'' KARDIOLOGICZNEJ przyjmujac sie do szpitalaw w 100%pelna sily i swiadomosci kobieta. TO NAJGORSZY ODDZIAL Z JAKI SPOTAKALAM SIE W MOIM ZYCIU. Doktorowi i dla calego personelu zycze takiej ,,WSPANIALEJ " opieki dla swoich najblizszych jak miala moja biedna mamusia...bez wody i picia przywiazana 24 godzin na dobe. Do wiadomosci podaje ze mam zdjecia spuchnietych rak mamusi oraz zdjecia ,,PRZEMILYCH BARDZO PIELEGNIAREK, O KTORYCH MOWA WYZEJ" (dane osobowe usunięte przez administratora - RODO)