Opinia użytkownika: aldonaemilia
Dotycząca firmy: BNP Paribas
Treść opinii: Wydawało mi się, że żyjemy w czasach, gdzie obsługa klienta powinna być conajmniej miła. Zajmuje się jakością obsługi klienta od wielu lat, ale ostatnio obsługa w Banku BGŻ BNP Paribas mnie zaskakuje. Niestety negatywnie. Dziś około godziny 13.00 wpłacałam pieniądze na swoje konto. Obsługa bez zastrzeżeń, jak zwykle miłe dzień dobry i do widzenia. Nic wielkiego. Poszłam na zakupy i patrze, ze nie mam środków na koncie...na żadnym. Wróciłam do oddziału, aby wyjaśnić sprawę. Pani, która się pomyliła obsługiwała innego klienta, więc sprawę przejęła doradczyni z środkowego biurka. Po chwili okazało się, że pani z biurka nr 1 wpłaciła pieniadze na jakies konto kredytowe. Ok, zdarza się. Niestety ani nie powiedziała przepraszam ani na mnie nie spojrzała, tylko szybko uciekła i schowała się za swoim biurkiem. Bardzo profesjonalnie. Druga pani wyslala maila i prosila zebym czekała. Niestety czas sie wydłużal, okazalo sie ze mam czekac, az ona dostanie odpowiedz na e-maila, ze moze wyplacic moje srodki z mojego konta kredytowego. Śmiech na sali. Po pol godziny czekania poprosilam zeby moze gdzies zadzwonila i zajela sie sprawa zamiast przechadzac sie bezczynnie po oddziale. Bylam juz zdenerwowana - raz ze moje srodki gdzies kraza - dwa ze mam czekac na maila z centrali na zgode na wyplate z mojego konta - znam procedury w tym banku - i wem ile mozna czekac na maila - wystarczy wziac sprawy w swoje rece i zajac sie sprawa - wystarczy chciec. Niestety w odpowiedzi uslyszalam warczenie pani srodkowej na mnie jak do psa, ze mam siedziec i czekac. To bylo nie do przyjecia. Dyktatorski ton, zero slowa przepraszam. Nareszcie sie ruszyla i gdzies zadzwonila, dowiedziala sie przez telefon ze wcale nie musi otrzymac zadnej zgody, ze moze normalnie wyplacic srodki. Mozna? Mozna. Po pierwsze - brak znajomosci procedur - przetrzymywanie mnie do 40 minut, stracilam ponad godzine czasu na bzdury i nerwy.Nieprzyjemna atmosfera - darła sie na mnie, ze mam siedziec i czekac - przepraszam czy ja jestem psem i czy klientem? W koncu przeksiegowala te srodki i dala mi do podpisu. Czekalam na slowa wyjasnienia, skruche lub pomylke, niestety nie uslyszalam ani tego ani tego. Ani od jednej ani od drugiej. Kazdemu zdarzaja sie bledy ale jedna chowajac glowe w piasek a druga warczaca i wydzierajaca sie doraczyni to jest nieporozumienie. Brak znajomosci precudr, chaos organizacyjny, olewanie klienta. Dodam, ze weszla jakas starsza kobieta zapytac sie czy moze wyplacic pieniadze jak ma karte z innego banku to pani srodkowa warknela na nią w taki sposób ze pani az zdebiala, dopiero pan przy biurku nr 3 wykazujacy sie ogromna empatia do ludzi i szacunkiem grzecznie wytlumaczyl kobiecie, ze musi isc do swego banku i tam zapytac o prowizje. Generalizujac fatalna obsluga, jedynie nowy pan ma jakies szanse na bycie profesjonalnym i empatycznym doradca. Pani co sie pomylila tragedia ani przepraszam, ani proba wyjasnienia. Wrocila do swoich papierow i jakby nigdy nic. Pani srodkowa opryskliwa, dominujaca i niemila. Jak mozna drzec sie na mnie ze cytuje "mam siedziec i czekac". Tragedia. Coraz gorzej w tym banku. To nie pierwsza reklamacja. W innych bankach to sie nie dzieje. Traktuja klienta z szacunkiem i usmiechem. W tym banku tego nie ma.