Opinia użytkownika: DORA_1
Dotycząca firmy: Orange
Treść opinii: Pani Katarzyna zadzwoniła do mnie w imieniu Orange, jako partnera MetLife, ubezpieczyciela różnych okoliczności/zdarzeń i nie mam nic przeciwko zachęcaniu do przyjęcia danej propozycji, ale zawsze ”wkurzam się”, gdy są usilne próby namawiania, wręcz nagabywania, nawet, gdy odbywa się w sposób grzeczny i uprzejmy. Na wstępie spytałam (zanim padło powiązanie z MetLife), czy oferta dotyczy nowego numeru telefonu, usłyszałam zaprzeczenie, potem wyraziłam zgodę na ofertę i wysłuchałam propozycji. Gdy pani Katarzyna skończyła i spytała, czy wyrażam zgodę na zawarcie umowy polisy i przesłanie dokumentów, odpowiedziałam ”nie, dziękuję, nie jestem zainteresowana” i krótko uzasadniłam, ponieważ posiadam już, jeśli nie takie, to podobne ubezpieczenia. W tym momencie zaczęła się ”przepychanka” słowna, aczkolwiek ton rozmowy nie uległ zmianie, było miło, było grzecznie, było kulturalnie, aż do zakończenia, choć ja zdania nie zmieniłam. Katarzyna, rzeczowo i bezbłędnie przedstawiła propozycję polisy, zdawała się wiedzieć, o czym mówi. Nie mam zastrzeżeń do rozmówczyni, jako takich, ale odmowa powinna być sygnałem do zaprzestania jej kontynuacji (w moim poczuciu), a Orange, jeśli zawiera umowy z partnerami, powinno wytyczyć jakieś standardy, a nie działać jak pośrednik w ”wyjmowaniu” kolejnych kwot od klienta. Skoro posiadam już ubezpieczenie, powiązane z Orange to, także za nie płacę, a Orange jest tzw. poborcą. Oczekuje się, że będę porównywać polisy i, ewentualnie, rezygnować z jednej na poczet innej. Nie mam na to czasu, a jeśli tego nie zrobię, przy kolejnym rachunku, będę miała ”dubel” do zapłaty. Mam kilka produktów w Orange, nie narzekam na ich, jakość i funkcjonalność, ale w tym przypadku, mam poważne zastrzeżenia, tak naprawdę do Orange, bo znają mój status posiadania i pozwalają na kolejne ”nagabywania”. Tak się nie godzi, tak nie wypada. Moi znajomi też byli zniesmaczeni takimi telefonami i byli mniej grzeczni w rozmowie niż ja, jak twierdzili niektórzy – rozłączali się, co mnie nie dziwi, bo obawiali się, że przekonujący głos rozmówcy i argumenty, mogą skutkować zgodą, bo np. nie wypada odmówić, tym bardziej, że dzwoniący ”bazują” na newralgicznym argumencie, jakim jest zdrowie i życie. Ja mam w sobie dość asertywności i kontrargumentów, potrafię prowadzić dialog, także nieoczekiwany, więc rozmowę doprowadziłam do finału, choć bez sukcesu dla dzwoniącego i bez aplauzu dla Orange, tym razem (18 V).