Opinia użytkownika: Barbara_901
Dotycząca firmy: Spółdzielnia Mieszkaniowa Piast
Treść opinii: W dniu 15.11.2015 r. o godzinie 10.40 weszłam do pokoju służbowego Działu Technicznego Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast” przy ul. Bulwar Ikara 10/3 we Wrocławiu. W pokoju nie było petentów. Za biurkiem, przy komputerze, siedziała jedna osoba. Przy pozostałych dwóch nie było żadnego pracownika. Urzędujący mężczyzna jadł kanapkę i patrzył w ekran komputera. Na moje powitanie, odpowiedział powitaniem i nie odrywając wzroku od urządzenia zapytał: „słucham?”. Odpowiedziałam, że przychodzę w sprawie budynku, w którym mieszkam. Podałam nazwę ulicy i numer bramy. Patrząc cały czas w monitor i operując komputerową „myszką”, pracownik poinformował mnie, że „nie jest to wprawdzie jego rejon, ale mogę mu powiedzieć, o co chodzi”. W tej sytuacji wyraziłam zaniepokojenie, czy informacja, którą przekażę dotrze do osoby za ten „rejon” odpowiedzialnej. Mężczyzna, nie odrywając wzroku od urządzenia, oświadczył, że gdyby nie było takiej możliwości, nie pytał by mnie w jakiej sprawie przychodzę. Pożyczyłam Panu „smacznego!” i poprosiłam, żeby choć na chwilę, oderwał się od wykonywanych czynności i zauważył, że ma petenta. Urzędnik uczynił to na moment, oznajmiając, że w tej chwili je śniadanie, pracuje i jednocześnie może mnie wysłuchać. Przeprosiłam, że przeszkadzam i zaproponowałam, że poczekam aż skończy jeść wychodząc na korytarz. (Nota bene - na drzwiach wejściowych nie było żadnej informacji o przerwie śniadaniowej!) Uporczywie patrząc w komputer człowiek ten odpowiedział, że nie widzi takiej potrzeby. Chodzi mu tylko o to, że mam mówić krótko i szybko, bo on nie ma czasu. Zadeklarowałam, że nie zajmę go długo i ponownie poprosiłam, żeby choć na chwilę oderwał wzrok od ekranu komputera. Ponieważ w zachowaniu mężczyzny nie zachodziła żadna zmiana, oznajmiłam, że przyszłam do Spółdzielni, ponieważ kilka minut wcześniej dzwoniłam tu i nikt nie odbierał telefonu. Przyszłam, aby podziękować za szybką naprawę zamka do drzwi wejściowych w bloku, w którym mieszkam. Naprawę zamka zgłaszałam kilka dni wcześniej, osobiście, w tym samym lokalu. Opuściłam biuro, życząc pracownikowi „smacznego” i pożegnałam słowami „do widzenia”. Mężczyzna nie przerywając pracy odpowiedział - ”do widzenia”. Na ścianie przy drzwiach wejściowych do lokalu, z tabliczki informującej o osobach tu urzędujących dowiedziałam się, że miałam przyjemność rozmawiać z Panem Mirosławem W.