Opinia użytkownika: Marysiowe
Dotycząca firmy: Drabas
Treść opinii: Specjalnie założyłam tutaj konto by uświadomić ludziom jak działa firma Drabas. Nigdy nie marudziłam i nie wydziwiałam jeżeli chodzi o transport z Jastrzębia-Zdroju do Katowic, bo nie miałam wielkiego wyboru - samochód bądź autobus. Chciałam także podkreślić, że nie jestem pasażerem, który raz podążał tą linią, więc moja opinia, to wielokrotne męki wynikające z konieczności wyboru tej firmy. Drabas, to niestety konieczny i JEDYNY wybór.. i tu zaczyna sie przygoda. Dosłownie. Nigdy nie wiem czy będąc 10 minut przed czasem zdąże na autobus. Chociaż bywa i tak, że czekam pół godziny na przystanku, a tu ani nie widać, ani nie słychać... Po czym wsiadam zrelaksowana pół godzinnym siedzeniem na przystanku i wiem, że już na pewno nie zdąże na zajęcia. Oczywiście firma Drabas zasponsorowała mi darmowe 30 minut na przystanku, więc po co mam SIEDZIEĆ w autobusie. Postoje sobie, przecież powinnam się cieszyć, że w ogóle dostąpiłam zaszczytu zmieszczenia się do busa... a raczej - busika. Godzina 8 rano, po co podstawić większy autokar? No właśnie. Po co. I wreszcie.. gwałtownie ruszamy z predkością 50km/h w strone Katowic (chociaż bywają i kierowcy - piraci drogowi, gdzie przy wykonywanych manewrach całe życie przelatuje nam przed oczami). Oczywiście pomijam już absurdalną kwote 11zł za bilet, równocenny dla kilkuletniego dziecka, studenta czy emeryta. Jest to wręcz przykre, że za takie warunki płacę tyle samo ile za trase Katowice-Wrocław inną linią, gdzie warunki są skrajne różne. Jest tam miejsce na bagaż, miła obsługa, autokar podstawiony na czas, dojazd na czas, wifi, miejsce na nogi, a trasa to nie 60 a 200 kilometrów. Hmm.. a cena ta sama.. ciekawe. Nie raz także spotkałam się z tym, że kierowcy byli opryskliwi. Gdy biegłam na autobus, który i tak planowo miał jeszcze 2-3minuty do odjazdu, kierowca zamyka drzwi i pośpiesznie odjeżdża. Był to ostatni autobus, którym mogłabym zdążyć na kolejny już na miejscu, więc wsiadam z bratem w samochód, w międzyczasie dzwonie do koleżanki, która jest w drabasie żeby poprosiła kierowce o to aby zjechał na przystanek, słyszę - "Nie zjedzie Ci. Jak do niego podeszłam kiedy zamknął Ci drzwi przed nosem, to odpowiedział - trudno, mogła szybciej biec" Ostatecznie po 3 telefonach i błaganiach, kierowca zatrzymał się przed samym wjazdem na wiślanke. Jeszcze usłyszałam słowa gratulacji, że dałam rade go dogonić. Kierowcy było bardzo do śmiechu, natomiast mi - nie. Wracając. Konkretnie do dzisiejszej trasy Katowice-Jastrzębie godzina 17.40 Autobus wypchany do granic możliwości, gwałtownie hamujący kierowca i Ty, jak ziarnko w pudełku wrzuconym do pralki. Nie wspominam już o tym jak duszno jest w tych busikach. Nie ma się czego złapać, gdzie obrócić a jedyną możliwością asekuracji jest drugi pasażer przed Tobą. Warto się dobrze ustawić, ponieważ czasami nie lądujemy na miękkiej puchowej kurtce, a na twardym elemencie wyposażenia autobusu, jakim jest m.in - barierka lub walizka innego podróżującego, bo przecież zapomniałam też dodać, że kierowcy zazwyczaj nie chce się wyjść otworzyć bagażnika. Ale może właśnie tak pracownicy dbają o rozrywkę dla pasażerów? Kto wie.. Podsumowując jestem bardzo negatywnie nastawiona do tej firmy. Zero jakichkolwiek standardów, to razi najbardziej. Brak poczucia bezpieczeństwa. Wysoka cena biletów. Mega duchota, pomimo uchylonego mikromini szyberdachu. Podjeżdżając na przystanek aż chce sie wybiec w podskokach, zaczerpnąć powietrza, rozprostować nogi, uśmiechnąć się, że jest się całym i zdrowym. To niczym oswobodzenie z więziennych kajdanów - ogromna ulga. Jednak czy o to chodzi? Czekam na odważnego, który wytoczy działo i powstanie konkurencja dla firmy Drabas. I choćbym miałą płacić więcej, a czuć się bezpiecznie i po wyczerpującym dniu mając możliwość wygodnie usiąść fotelu, to zdecydowanie odrzuciłabym męki podróżowania liniami Drabas.