Opinia użytkownika: "Jakośćjestwtedy,kiedyrobiszdobrze,choćniktniepatrzy"
Dotycząca firmy: Charlotte
Treść opinii: Kiedy otworzono Charlotte na pl. Szczepańskim opinie były podzielone. Pojawiła się natomiast pewna zależność. Otóż, Ci którzy nie byli we Francji i nigdy nie próbowali jej wypieków uważali, że jedzenie jest dobre a miejsce typowo francuskie. Natomiast, Ci którzy byli i stołowali się w typowym francuskim « Bistro » widzieli negatywne aspekty i mankamenty tego miejsca. Ze względu na ciekawą lokalizację i z czystej tęsknoty do francuskiego śniadania, wybraliśmy się tam i muszę przyznać, chodzimy regularnie na niedzielne śniadanie. Niestety, coraz częściej mam wrażenie, że wybieramy się tam tylko z powodu braku alternatywy…Zostawmy na chwile myśl o tym, że to miejsce uważa się za replikę francuskiego bistro - W Polsce czy we Francji, powinno się przestrzegać pewnych zasad…Wybierając się do Charlotte, można zapomnieć o takich naturalnych zachowaniach jak mówienie klientowi « dzień dobry », uśmiechu czy choćby minimalnego entuzjazmu ze strony obsługi. Wiele razy trafiliśmy na zniechęconą kelnerkę, która niemalże rzuca talerze na stół nie mówiąc przy tym ani słowa. Pracownicy nie znają się na podawanych potrawach i kłócą się z kimś kto spędził we Francji wiele lat. Podam śmieszny przykład. Otóż, wchodząc któregoś razu do Charlotte, były wystawione smakowite « croissants aux amandes », czyli rogale z migdałami. Gdy usiedliśmy przy stoliku od razu chciałam zamówić je do kawy, nie patrząc w kartę aby sprawdzić jak nazywają się w Charlotte. Okazało się, że są pod nazwą « Croissant fourré». Kiedy nieświadoma tej nazwy poprosiłam kelnerkę o croissanta z migdałami, powiedziała mi, że nie mają ich w tej chwili… powiedziałam jednak, że widziałam je przy wejściu na ladzie, kelnerka za to, odpowiedziała agresywnie, że to nie są croissanty z migdałami… Jeżeli ktoś z Was nie wie jak wygląda croissant aux amandes. Dowiedziałam się również od zezłoszczonej kelnerki, że marcepan którymi rogale są wypełnione nie jest z masy migdałowej….. hmmm..Oto opis z Wikipedii: Marcepan – słodka masa cukiernicza utworzona głównie z prażonych i zmielonych migdałów i cukru z dodatkiem olejku migdałowego. Stwierdziłam, że nie ma sensu pytać czym według niej są posypane.. Mam ochotę przytoczyć wiele absurdów, których doświadczyliśmy w krakowskim Charlotte, ale powstrzymam się ponieważ wiem, że problem niekoniecznie tkwi w złej woli pracowników. Odkryłam to patrząc na Manager’a restauracji czy piekarzy, którzy przygotowują chleb - piekarnia jest otwarta i klienci mogą obserwować ich twórczość. Niestety, nie ma to nic wspólnego z twórczością, bo do tego trzeba pasji…Przyglądając się francuskim « boulanger », widzę właśnie tę pasję, tę miłość do mąki przetworzonej w ciasto i ogromną chęć sprawienia klientowi niezapomnianych doznań kulinarnych. Jak bardzo różni się ten obraz z tym co widzę w u naszych piekarzy. Podczas jednej z wizyt udało nam się trafić na moment kiedy piekarz szykuje chleb to wypieku. Sfermentowane ciasto pachnie wspaniale a w dotyku jest cudownie miękkie i gładkie. Cóż, nie było tego widać wcale. W zamian, skwaszona mina i rzucanie kawałkami ciasta na wagę jak sztuką najgorszego mięsa. Znudzenie i brak jakiejkolwiek motywacji do pracy było rażące. Nie winię za to piekarza, absolutnie. Domyślam się, że nikt go nie zachęca do pracy, nie motywuje, nie szkoli.. Pensja marna, uciążliwe godziny pracy a Manager sam nie rozumie swojej roli. Wydaję mi się, że otwierając franczyzę powinno się kierować przede wszystkim pasją do Gastronomii czy chociażby do obsługi klienta. Należy potrafić zarazić tym zamiłowaniem swoich pracobiorców.