Opinia użytkownika: Maria_413
Dotycząca firmy: Kebab King
Treść opinii: O późnej porze zgłodniały Warszawiak (tudzież osoba akurat w stolicy przebywająca) może liczyć na Kebab Kinga, pełnego klientów i ich gwaru. Tak też trafiłam tam ja wraz z moim chłopakiem, żeby coś szybko na ciepło skonsumować. W środku było miło, ciepło i czysto, dlatego postanowiliśmy zjeść na miejscu.Kolejka do kasy była spora, ale szybko się rozładowała; złożyliśmy zamówienia (dwa różne), zapłaciliśmy (trochę więcej, niż wynosi standardowa cena kebabów w okolicy) i otrzymaliśmy... elektroniczne urządzenie, które miało nas poinformować, kiedy nasze jedzenie będzie gotowe! Pierwszy raz spotkałam się z takim systemem, ale byłam pod pozytywnym wrażeniem. Nie pozostało nic, tylko czekać, aż nasz gadżet sam nam powie, że czas jeść :)Oczekując na nasze kebaby przestudiowałam menu restauracji - i znów pozytywne zaskoczenie: w ofercie oprócz tradycyjnych kebabów dostępny był także duży wybór potraw orientalnych, np. kurdyjskich! Uwielbiam próbować nowe smaki, nic więc dziwnego, że od samego czytania nabrałam wielkiej ochoty na zamówienie jakieś orientalnie brzmiącej potrawy; zaczęłam też żałować, że zamówiłam zwykły kebab, kiedy dostępna była taka mnogość innych smakołyków... Z rozmarzenia wyrwał mnie nasz elektroniczny gadżet, wskazując, że czas odebrać zamówione jedzenie.I tutaj przestało być już miło, przekreślone też zostały moje wielkie plany na powtórne odwiedzenie lokalu w celu próbowania nowych, kuszących potraw. Zacznijmy od tego, że mężczyzna wydający jedzenie nie był w stanie nam powiedzieć, który kebab jest jaki (w końcu składaliśmy dwa różne zamówienia!); ani się z nim dogadać, ani nic... Na podstawie smaku też nie byliśmy w stanie nic określić - oba kebaby były okropne w tym samym stopniu! Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, w której ktoś był w stanie zepsuć kebab, mój ulubiony, zawsze zjadany ze smakiem - tym razem jadłam go z obrzydzeniem, mimo dużego głodu. Mój towarzysz podzielał moje zdanie, dla niego, typowego "mięsojada", uczta w Kebab Kingu też była torturą!I tak zakończyły się marzenia o próbowaniu kuchni kurdyjskiej. Żeby jej spróbować, będę musiała sobie upichcić coś sama w domu, bo do Kebab Kinga już nie pójdę.