Zgłoś nadużycie

Opinia użytkownika: zarejestrowany-uzytkownik

Dotycząca firmy: Tesco

Treść opinii: W dniu dzisiejszym wybrałem się na zakupy do hipermarketu Tesco w Kostrzynie nad Odrą w okolicach godziny 21. Zaraz po przekroczeniu progu sklepu ochroniarz stojący przy wejściu poraził mnie swoim złowrogim spojrzeniem, jakby chciał mnie przestrzec bym nic czasem nic nie ukradł. Idąc wgłąb sklepu z działu z ciuchami wydostawał się okropny dźwięk dwóch ekspedientek krzyczących do siebie coś dotyczącego ich prywatnych spraw. Krzyk wynikał z odległości. Jedna z ekspedientek stała przy wieszakach na kurtki, lecz kurtki które na nich wieszała zbierała wprost z podłogi... Zaskoczony tym widokiem podszedłem bliżej. Okazało się, że ciuchów leżących na podłodze było o wiele więcej a ekspedientka niczym w sklepie typu Second hand niewzruszona zabrudzone ubrania wieszała na wieszaki. Idąc dalej natrafiłem na interesujący mnie mikser do dipów i sosów. Na półce nie było żadnej ceny, na opakowaniu również.. Urządzenie sprawdzające ceny towarów wyświetlało komunikat "Brak towaru" Podszedłem do kasy i spytałem kasjerki o cenę produktu. Kasjerka stwierdziła, że skoro urządzenie pokazuje komunikat "brak produktu" to tego produktu nie ma. Zapytałem zdziwiony jak to nie ma, kiedy trzymam produkt w ręce? na to kasjerka parsknęła, zabrała mikser i podeszła do człowieka z działu obsługi klienta. Człowiek ten stwierdził, że jak chcę "Na jutro może mi cenę załatwić" na co tym razem ja z niedowierzaniem parsknąłem i wyruszyłem w dalsze poszukiwania. Kolejną rzeczą, która przykuła moją uwagę były etykiety pod kremami do twarzy. Cena półkowa 13.90 pod kremami Garnier , w urządzeniu do sprawdzania cen 24,99 - Istne wprowadzanie klienta w błąd? w nadziei, że nie spojrzy na paragon i wyjdzie przekonany, że za krem zapłacił 13.90? zażenowany zrobiłem zakupy spożywcze [ bez zbędnych niespodzianek] w drodze do kas zauważyłem na półkach z proszkiem do prania - ketchup Pudliszki i dwa sosy Bonduelle [Chyba w nie odpowiednim miejscu?] Na sam koniec natrafiłem na sytuację, która spowodowała, że zbyt chętnie Tesco następnym razem nie odwiedzę. Z koszykiem wypełnionym do połowy zauważyłem, że wszystkie kasy są zamknięte. Kasjera, z którą rozmawiałem wcześniej stała koło automatycznych kas rozmawiając z ochroniarzem. Zapytałem, czy nie mogła by podejść do kasy, bo automatyczne kasy się zacinają, są niewygodne, wolne i zwyczajnie nie chcę z nich korzystać w danej chwili. Odpowiedziała, że mam używać automatu, na co odpowiedziałem, że w całej europie owe automatyczne kasy służą do obsługi ludzi z ręcznymi koszykami z produktami w ilości około 10 [nie jak ja w tej chwili około 60] Kasjerka oburzona zaczęła obscenicznie wyciągać rzeczy z mojego koszyka i kasować je na automatycznej kasie... jak gdyby chcąc dać mi lekcje. Ku mojej uciesze automat zaciął się dwukrotnie. Ze sklepu wyszedłem mocno zniesmaczony. Dodatkowe informacje: Warzywa świeże, sklep czysty, przyjemna Tesco-wska muzyka, chleb dzień przed terminem.